Название: 1989. Barwy zamienne
Автор: Marek Migalski
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Историческое фэнтези
isbn: 978-83-8110-938-3
isbn:
Wniosek mógł być tylko jeden – terminy dobra i zła, zwłaszcza jeśli odnosiły się do ludzi, musiały zniknąć z naszego języka, były bowiem narzędziem, za pomocą którego lepiej urodzeni represjonowali gorzej urodzonych. Dobrzy, czyli ci z dobrych matek i dobrych ojców, którym dane było dorastać w cieplarnianych warunkach i chadzać do porządnych szkół, za pomocą takich kategorii uderzali w tych, którzy mieli mniej szczęścia i byli efektem seksu ubogich rodziców oraz edukacji w dalece nieelitarnych szkołach. Ten rodzaj przemocy symbolicznej, ale nie tylko, był możliwy tylko w epokach obowiązywania paradygmatu dobro–zło.
Na to nie mogło być zgody. Nie można było po tym, jak wreszcie ta prawda dotarła do ogółu, utrzymywać tych wszystkich więzień, poprawczaków i innych przybytków przemocy. I to przemocy, jako się rzekło, nie tylko symbolicznej. Jaka była bowiem wina pewnego Waldka, którego znałem i którego, w ramach moich kuratorskich obowiązków, odwiedzałem? Był jednym z siedmiorga dzieci Jadźki Szyroki – pijaczki z ulicy Staszica. Każdy bachor został zmajstrowany z innym gachem. W domu odbywały się codziennie libacje, w czasie których Waldek mógł oglądać swoją matkę gwałconą przez kilku facetów naraz. Sikali na nią, srali, penetrowali ją za pomocą butelek i styliska od miotły. Wiele razy musiał spać na klatkach schodowych lub w piwnicach, bo impreza rozkręcała się na dobre i jego siostry, bojąc się podzielenia losu matki, uciekały wraz z nim z domu. Nie dojadał, kradł w sklepach, opuszczał szkołę. Był wiele razy bity, czasami do nieprzytomności. Jaka była wina tego dziecka, że w wieku czternastu lat zabiło, wraz z dwoma innymi chłopcami, bezdomnego włóczęgę? Zadali mu okrutną śmierć, bo najpierw pobili go do nieprzytomności, a potem podpalili resztką denaturatu, która została im po imprezie. Ale czy te dzieciaki były złe? Przecież działały według tego, czego je nauczono w rodzinach. Tak jak ich rówieśnicy z dobrych domów, którzy mówili sąsiadom grzecznie „dzień dobry” i chodzili na lekcje pianina, bo też ich tego nauczono w rodzinach. Niczym się nie różnili – mimetycznie naśladowali to, czego od nich wymagano w domach i czym nasiąkli. Żadna była w tym zasługa szczęściarzy z porządnych rodzin, ale też żadna wina tych nędzników z patologicznych rodzin. Dlaczego więc Waldek miał cierpieć dwadzieścia pięć lat w więzieniu, bo taki ostatecznie dostał wyrok po opuszczeniu poprawczaka, a jego rówieśnik z lekarskiej rodziny miał mieć życie dostatnie i szczęśliwe oraz uchodzić za człowieka „dobrego”?
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.