Romeo i Julia. Уильям Шекспир
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Romeo i Julia - Уильям Шекспир страница 2

Название: Romeo i Julia

Автор: Уильям Шекспир

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Драматургия

Серия:

isbn: 978-83-270-1540-2

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Tym lepiej, że się liczysz do zwierząt; bo gdybyś się liczył do ryb, to byłbyś pewnie sztokfiszem. Weź no się za instrument, bo oto nadchodzi dwóch domowników Montekiego.

      Wchodzą A B R A H A M i B A L T A Z A R

      SAMSON

      Mój giwer już dobyty: zaczep ich, ja stanę z tyłu.

      GRZEGORZ

      Gwoli drapania?

      SAMSON

      Nie bój się.

      GRZEGORZ

      Ja bym się miał bać z twojej przyczyny!

      SAMSON

      Miejmy prawo za sobą, niech oni zaczną.

      GRZEGORZ

      Marsa im nastawię przechodząc; niech go sobie, jak chcą, tłumaczą.

      SAMSON

      Nie jak chcą, ale jak śmią. Ja im gębę wykrzywię; hańba im, jeśli to ścierpią.

      ABRAHAM

      Skrzywiłeś się na nas, mości panie?

      SAMSON

      Nie inaczej, skrzywiłem się.

      ABRAHAM

      Czy na nas się skrzywiłeś, mości panie?

      SAMSON do G R Z E G O R Z A

      Będziemyż mieli prawo za sobą, jak powiem: tak jest?

      GRZEGORZ

      Nie.

      SAMSON do A B R A H A M A

      Nie, mości panie; nie skrzywiłem się na was, tylko skrzywiłem się tak sobie.

      GRZEGORZ do A B R A H A M A

      Zaczepki waść szukasz?

      ABRAHAM

      Zaczepki? nie.

      SAMSON

      Jeżeli jej szukasz, to jestem na waścine usługi. Mój pan tak dobry jak i wasz.

      ABRAHAM

      Nie lepszy.

      SAMSON

      Niech i tak będzie.

      B E N W O L I O ukazuje się w głębi.

      GRZEGORZ na stronie do SAMSONA

      Powiedz: lepszy. Oto nadchodzi jeden z krewnych mego pana.

      SAMSON

      Nie inaczej; lepszy.

      ABRAHAM

      Kłamiesz.

      SAMSON

      Dobądźcie mieczów, jeśli macie serca. Grzegorzu, pamiętaj o swoim pchnięciu.

      BENWOLIO

      Odstąpcie, głupcy; schowajcie miecze do pochew. Sami nie wiecie, co robicie.

      Rozdziela ich swoim mieczem. Wchodzi T Y B A L T.

      TYBALT

      Cóż to? krzyżujesz oręż z parobkami?

      Do mnie, Benwolio! pilnuj swego życia.

      BENWOLIO

      Przywracam tylko pokój. Włóż miecz nazad

      Albo wraz ze mną rozdziel nim tych ludzi.

      TYBALT

      Z gołym orężem pokój? Nienawidzę

      Tego wyrazu, tak jak nienawidzę

      Szatana, wszystkich Montekich i ciebie.

      Broń się, nikczemny tchórzu.

      Walczą. Nadchodzi kilku przyjaciół obu partii i mieszają się do zwady; wkrótce potem wchodzą mieszczanie z pałkami.

      PIERWSZY OBYWATEL

      Hola! berdyszów! pałek! Dalej po nich!

      Precz z Montekimi, precz z Kapuletami!

      Wchodzą K a p u l e t i P a n i K a p u l e t.

      KAPULET

      Co to za hałas? Podajcie mi długi

      Mój miecz! hej!

      PANI KAPULET

      Raczej kulę; co ci z miecza?

      KAPULET

      Miecz, mówię! Stary Monteki nadchodzi.

      I szydnie swoją klingą mi urąga.

      Wchodzą M o n t e k i i P a n i M o n t e k i.

      MONTEKI

      Ha! nędzny Kapulecie!

      do żony

      Puść mię, pani.

      PANI MONTEKI

      Nie puszczę cię na krok, gdy wróg przed tobą.

      Wchodzi K s i ą ż ę z orszakiem.

      KSIĄŻĘ

      Zapamiętali, niesforni poddani,

      Bezcześciciele bratniej stali! Cóż to,

      Czy nie słyszycie? Ludzie czy zwierzęta,

      Co wściekłych swoich gniewów żar gasicie

      W własnych żył swoich źródle purpurowym:

      Pod karą tortur wypuśćcie natychmiast

      Z dłoni skrwawionych tę broń buntowniczą

      I posłuchajcie tego, co niniejszym

      Wasz rozjątrzony książę postanawia.

      Domowe starcia, z marnych słów zrodzone

      Przez was, Monteki oraz Kapulecie,

      Trzykroć już spokój miasta zakłóciły,

      Tak że poważni wiekiem СКАЧАТЬ