Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki - Kennedy Hudner страница 28

Название: Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki

Автор: Kennedy Hudner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-65661-37-1

isbn:

СКАЧАТЬ Harold próbował bronić swoich decyzji, potem zwolnił kilku podwładnych za niekompetencję, chociaż to przecież on osobiście prowadził negocjacje. Tuzin innych statków Sułtanatu zatrzymano i przeprowadzono kontrole. Wszystkie naruszały warunki umowy. Kiedy moja matka zażądała zwrotu opłaty za wydobycie, sułtan Baltur oskarżył Victorię o łamanie umowy i pozwał nas przed Międzysektorowy Trybunał Sprawiedliwości na Darwinie. Zawstydzające. Matka była wściekła, ale musiała chronić brata. – Królowa potrząsnęła głową. – Dlatego właśnie, Brill, kiedy dotrzesz do Sybilli i Sułtanatu, miej oczy szeroko otwarte. Potrzebujemy pomocy od obu tych sektorów, ale przede wszystkim musimy wiedzieć, czy któryś z nich, a może oba sprzymierzyły się z cesarzem Chalabim.

      Hiram głęboko nabrał tchu. Nie pisał się na tak dużą odpowiedzialność.

      – Wasza Wysokość, zdaje się, że były dwie sprawy?

      Anna uśmiechnęła się lekko.

      – Na pewno zainteresuje cię wiadomość, że sierżant Maria Sanchez wróciła z Azylu. Admirał Wilkinson twierdzi, że dziewczyna, biorąc pod uwagę okoliczności, jest w całkiem niezłej formie. Nie zostało ci wiele czasu do odlotu, ale pomyślałam, że będziesz chciał wiedzieć. Tak na wszelki wypadek. – Nie powiedziała, na jaki wypadek, ale sugestia była jasna.

      Hiram zamrugał, gdy ogarnęły go sprzeczne emocje – radość, strach, niepokój i pragnienie, aby natychmiast zobaczyć się z Cookie.

      – Dziękuję, Wasza Wysokość – zdołał wydusić.

      – Najbliższy tydzień lub dłużej spędzisz na pokładzie małego statku z sir Henrym. – Królowa ledwie tłumiła śmiech. – Wykorzystaj dobrze ten wieczór.

      A potem wydęła usta i przekrzywiła głowę.

      – Oczywiście nie twierdzę, że sir Henry nie jest wspaniałym towarzystwem.

      ***

      Gdy Cookie szukała kwatery mieszkalnej na Atlasie, nie przewidziała, że jedno z długoterminowych mieszkań będzie wolne dopiero za dobę. Za nic we wszechświecie nie chciała spędzić tej nocy w koszarach. Oczywiście mogłaby wynająć pokój w hotelu, ale musiałaby zapłacić następnego dnia, a na koncie nie zostało jej wiele pieniędzy i raczej nie liczyła, że w ciągu nocy dostanie dodatkowe środki. Jasne, należała się jej wypłata za okres przebywania w niewoli, ale przelew jeszcze nie przyszedł. Pomyślała, żeby zadzwonić do Emily, ale zamiast tego skierowała się pod drzwi kwatery Hirama. Czuła się skrępowana i zaniepokojona, nie była też pewna, czy to dobry pomysł. Niby co miała mu powiedzieć? A co gorsza, co Hiram miałby powiedzieć jej? Może wcale nie chciał jej widzieć. Im dłużej o tym myślała, tym bardziej skłaniała się do przespania nocy w koszarach.

      – Tak tylko stoisz i wyglądasz pięknie czy zamierzasz coś zrobić? – Hiram wyszedł zza rogu i uśmiechnął się szeroko.

      Nie porwał jej w ramiona, a Cookie nie mogła się zdecydować, czy to dobry, czy zły znak.

      – Prawdę mówiąc, zastanawiałam się, czy powinnam po prostu wrócić na tę noc do koszar.

      Brill skrzywił się sarkastycznie.

      – Nie. Jedzenie jest paskudne, a prycze niewygodne. – Spoważniał. – Wiesz, że jesteś tu mile widziana.

      Na chwilę zapadła krępująca cisza. Co Cookie miała powiedzieć kochankowi, który ostatnio widział ją, gdy rzuciła się do gardła innemu mężczyźnie?

      – Wejdź. – Hiram pchnął drzwi. – Oboje na pewno potrzebujemy drinka.

      Gdy znaleźli się w środku, nalał im wina i zakrzątnął się w niewielkiej kuchni.

      – Właśnie wróciłem z misji, ścigałem okręt szpiegowski Tilleke, więc nie mam nic szczególnego do jedzenia, ale chyba uda mi się zrobić omlet. – Zajrzał do lodówki. – Sprawdźmy… Jajka, cebula, pieczarki, por i… – Sięgnął głębiej. – O tak, mam ser!

      Cookie skinęła głową i rozejrzała się po niewielkim mieszkaniu. Nie widziała jeszcze tej kwatery, ale natrafiła na znajome zdjęcia, a w kącie stała ta sama plansza do gry w cha’rah z czerwonym pionkiem na środku. Była to stara plansza, wykonana z kości słoniowej, materiału ze Starej Ziemi, który podobno kiedyś był biały, ale teraz pożółkł ze starości. Cookie upiła wina, choć wcale nie czuła smaku, i powoli przeszła się po pokoju. Mieszkanie wydawało się zarazem obce i znajome. Hiram dekorował swoje kwatery zawsze tak samo – zdjęciem rodziców idących po plaży, niedużym obrazem, który znalazł w kramie na targowisku niedaleko pałacu, kolorową makatą na ścianie, drewnianą rzeźbą przedstawiającą dużego żółwia, która wyglądała na starą i zapewne taka była. Brill przenosił się z jednej kwatery do innej, pomieszczenia się zmieniały, ale elementy charakterystyczne pozostawały te same. I oczywiście wszędzie zabierał książki. Spośród wszystkich znanych Cookie osób tylko Hiram i Emily byli skłonni wydawać pieniądze na fizyczne, papierowe książki, zamiast ściągać je na tablety jak wszyscy normalni ludzie. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy przypomniała sobie, jak po raz pierwszy odwiedziła mieszkanie Brilla. Wyczuła lekki zapach kurzu i wilgoci, którego w pierwszej chwili nie rozpoznała. Kiedy o to zapytała, Hiram odparł z powagą: „Tak pachnie mądrość”.

      – Kolacja gotowa! – Słowa Brilla przywróciły Cookie do teraźniejszości.

      Zjedli w zasadzie w milczeniu. Oboje obawiali się, żeby nieopatrznym słowem nie wkroczyć na werbalne pole minowe. Omlet okazał się smaczny, ostry od cebuli i aromatycznie miękki od sera.

      – Jak nauczyłeś się gotować? – zapytała Cookie. Sama gotowała dość słabo, dlatego wszystko polewała po prostu ostrym sosem – nieważne, jak wyszło, zawsze smakowało tak samo.

      Hiram wzruszył ramionami.

      – Z książki kucharskiej. Metodą prób i błędów. Przez parę lat mieszkałem na swoim, zanim zaciągnąłem się do Floty. Nigdy nie miałem dużo pieniędzy, nie było mnie stać na restauracje. Kiedy rodzice zmarli, znalazłem kilka książek kucharskich mamy, a także jej garnki, więc po prostu spróbowałem.

      Cookie skinęła głową, ale myślami krążyła gdzie indziej. Miło było zjeść kolację w mieszkaniu, ale cały czas czekała, aż Hiram powie, że nie mogą się dłużej widywać, że to koniec. Ponieważ Cookie się zmieniła.

      Odstawili naczynia do zmywarki. Cookie przypomniała sobie o zdjęciach z Azylu i pokazała je Brillowi. Wypili więcej wina. Hiram podziwiał fotografię atakującego grogina. A potem był jeszcze biały sivot, który zabił grogina. I sambary w starciu, z rogami lśniącymi w słońcu oślepiającą bielą. A także zdjęcia Nouar z ojcami i matkami.

      Potem zrobiło się późno i trzeba było iść spać. Cookie miała ochotę uciec i poszukać noclegu w koszarach. Zawahała się, bo nie mogła spojrzeć na Hirama. W duchu wyrzucała sobie, że postawiła ich oboje w niezręcznej sytuacji.

      – No dobra. – Hiram starał się powiedzieć to rzeczowo, ale mu się nie udało. – To krępujące. Ja to czuję, ty też. Chciałbym, żebyś została, jeśli możesz. Ledwie trzymam się na nogach i muszę się przespać, ale byłoby…

      – СКАЧАТЬ