Название: Kolory uczuć Tom 3 Słoneczne jutro
Автор: Ewa Bauer
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Любовно-фантастические романы
isbn: 978-83-65684-79-0
isbn:
Przeszła kilka alejek i odnalazła grób rodziców. Strąciła liście, które na nim leżały, i położyła kwiaty. Za nimi także tęskniła. Przede wszystkim za matką. Choć różnie układały się ich relacje, kobiety były sobie bardzo bliskie. To na mamę zawsze mogła liczyć, to ona dzieliła z nią dobre i złe chwile. Niestety czas ten został przecięty chorobą i przedwczesną śmiercią. Kolejną, która zabrała Annie bliską osobę. Wspomnienia o ojcu się zatarły. Dorastała bez niego, tak jak teraz jej dzieci bez Roberta. Widać taki los tej rodziny, że nikomu nie było dane dożyć późnej starości. Kalinowska miała nadzieję, że będzie towarzyszyć synom przynajmniej do czasu, aż się usamodzielnią.
Wróciła do domu bardzo późno, bo po wizycie na cmentarzu na Salwatorze poszła na spacer nad Wisłę. Była piękna pogoda, więc tłumy spacerowiczów obległy promenadę. Sporo rowerzystów sunęło po ścieżce rowerowej, a dzieci biegały we wszystkie strony. Całe nabrzeże porosło soczystą trawą. Drzewa uginały się od liści. Anna nie mogła nasycić oczu intensywnością barw. Nagle uświadomiła sobie, że takiej zieleni nie ma w Barcelonie. W centrum miasta czy w większości dzielnic brakuje trawników i szpalerów, a jeśli już się pojawiają, to nie są tak bardzo zielone jak tu. Wzdłuż promenady nadmorskiej ciągną się palmy, na osiedlach rosną głównie platany o charakterystycznych pniach w ubarwieniu moro. Nawet parki składają się z piaszczystych terenów, a trawniki w lecie są wysuszone. Najbardziej zielony kawałek znajdował się przy torach tramwajowych wzdłuż muru Parku Ciutadella, a i sam park miał zielone tereny. Lubiła tam chodzić z dziećmi, których bardziej niż flora interesował gigantyczny mamut. Chłopcy huśtali się na jego trąbie dopóty, dopóki jakiś turysta chcący zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z tym okazem ich nie przegonił.
Prosto z Salwatora przeszła pod Wawel. Obeszła zamek z lewej strony i dotarła na Grodzką. Odwiedziła sklepik z tradycyjnymi wyrobami czekoladowymi z Krakowa i kupiła kilka paczek krówek i torcików wedlowskich. Zamierzała obdarować nimi przyjaciół, gdy wróci do Barcelony.
Dziwnie czuła się w tym mieście, choć znała je od urodzenia. Teraz odnosiła wrażenie, że jest turystką. Rynek tętnił życiem. Jak zwykle w lecie wszystkie kawiarnie wystawiały ogródki. Trzeba było mieć szczęście, by znaleźć wolny stolik. Kwiaciarki oferowały kolorowe bukiety, a całe tabuny gołębi krążyły wokół staruszki sprzedającej ziarno. Anna ogarnęła wzrokiem plac. Nic się nie zmieniło przez pół roku. Nadal między Sławkowską a Floriańską stały dorożki z konnymi zaprzęgami, a pomnik Adama Mickiewicza oblegany był przez wycieczki organizujące tam punkt spotkań.
Z Rynku do mieszkania po Robercie miała pięć minut drogi. Przewidziała, że będzie w pobliżu, i zabrała klucze. Mieszkaniem opiekowała się Teresa. Ciotka wyjmowała pocztę i od czasu do czasu wietrzyła pomieszczenia. Przewiozła do siebie wszystkie kwiaty, nie było więc potrzeby, by regularnie tam bywać.
Anna do tej pory nie chciała wynajmować mieszkania. Wspomnienia z nim związane były zbyt żywe, poza tym do wynajmu przydałoby się je przygotować. Kiedy jednak się tam znalazła, doszła do wniosku, że przydałby mu się remont. Przy okazji można by pomyśleć o wystawieniu oferty. Od września do Krakowa zjeżdżali studenci, a wielopokojowe mieszkanie w centrum miasta i blisko różnych uczelni było atrakcyjne. Pomyślała, że można zamknąć część przeznaczoną na dawne biuro Roberta na klucz, a pozostałe pokoje wynająć. Postanowiła porozmawiać o tym z Marcinem, bo tylko jemu mogłaby powierzyć takie zadanie. Teresa ani nie miała już siły na obsługę wynajmu, ani czasu, by często dojeżdżać do miasta. Marcin bywał w centrum codziennie, może zgodziłby się zająć administrowaniem, a wcześniej organizacją remontu. Anna zdawała sobie sprawę, że obarczyłaby przyjaciela odpowiedzialnym zadaniem, ale zakładała, że jeśli nie będzie mu to na rękę, to odmówi, a wtedy ona poszuka innych rozwiązań.
– Cześć, Aniu, chciałem cię przeprosić za Agatę. Głupio się wczoraj zachowała. – Marcin zadzwonił drugiego dnia z rana.
– Ale nie ma sprawy. Nic się nie stało.
– Nie powinna tak na ciebie naskakiwać.
– Daj spokój. Rozumiem ją. Lepiej powiedz, jak się wam układa.
– Całkiem nieźle, o ile nie wraca temat jej brata. Właśnie wczoraj się trochę posprzeczaliśmy po powrocie z cmentarza.
– Nie chcę być powodem waszych kłótni. Wiesz, że muszę stawić się w prokuraturze? Wzywali mnie kilkakrotnie. Myślałam, że jak mnie nie ma w Polsce, to dadzą spokój, ale nie. Zadzwoniłam tam dziś i powiedzieli, że moje zeznania są kluczowe. Muszę przyjść. Nie mam na to ochoty.
– Wyobrażam sobie. Kiedy powinnaś się zgłosić?
– Umówiłam się na dwunastą. Wolę to mieć już za sobą. Zresztą cóż ja mam im do powiedzenia? Niewiele.
– Mnie też przesłuchiwali, ale ja to zupełnie nic nie byłem w stanie powiedzieć. Za to Agata…
Zaskoczył Annę tym wyznaniem.
– Tak? Nie mówiłeś, że byłeś zeznawać.
– No jakoś mi umknęło. To było zaraz po przyjeździe od ciebie.
– Mniejsza o to. – Postanowiła odpuścić temat. – Powiem, co wiem, i tyle. O przeszłości Michała mam nikłe pojęcie.
– Mnie pytali, czy jest wybuchowy, czy byłem świadkiem jego napadu złości. Takie tam.
– Już mam dość tego tematu. Ledwo tu przyjechałam, a nie ma chwili, żeby ktoś ze mną nie rozmawiał na jego temat. Jezu, czy to się kiedyś skończy? Chcę normalnie żyć, a to się ciągnie za mną jak smród po gaciach. W każdym razie nie mam ochoty go widzieć ani nawet czasu na to, by jechać do Branic.
– Mam nadzieję, że nie będą cię męczyć za długo.
– Marcin? Chciałam cię o coś zapytać…
– Tak?
– Byłam dziś na Tarłowskiej. Pomyślałam, że może warto byłoby wynająć to mieszkanie.
– Świetny pomysł!
– Tylko nie bardzo mam jak się tym zająć, bo wyjeżdżam za trzy dni, a tam trzeba by odświeżyć.
– Zapytam tę ekipę, która niedawno nam robiła remont, kiedy by mogli.
– O, byłoby fajnie. A czy mogłabym cię prosić o ogarnięcie tematu? Znajdziesz czas?
– Teraz i przez wakacje mam trochę luzu, potem może być gorzej, no ale gdyby mogli szybko wejść z remontem, to czemu nie. Słuchaj, a dasz radę uprzątnąć wasze rzeczy jeszcze przed wyjazdem?
– Jeśli tylko ciocia zgodzi się zająć chłopakami, to mogę jutro СКАЧАТЬ