Название: Zdobyć Rosie. Początek gry
Автор: Kirsty Moseley
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Любовно-фантастические романы
isbn: 978-83-276-3118-3
isbn:
– I jak się czujesz w tej roli?
Podrapałem się po nosie.
– Prawdę mówiąc, to trochę nudne. Myślisz, że mogłabyś ociupinę to ożywić? – zapytałem, starając się zachować powagę.
Wybuchnęła śmiechem, a ja uśmiechnąłem się z dumą.
– Odczepisz się w końcu ode mnie? – zapytała, kiedy już się uspokoiła.
– Dopiero kiedy coś ze mną zjesz.
Westchnęła i pokręciła głową.
– Naprawdę nie dam rady.
– Daj spokój, Rosie. Muszę jakoś uczcić fakt, że mojemu najlepszemu przyjacielowi urodziło się dziecko. Nie skazuj mnie na świętowanie w samotności. Ja stawiam. Będziesz mogła zamówić najdroższe rzeczy z karty, choćby z czystej złośliwości – zaproponowałem.
No dalej, powiedz tak. Jedno krótkie słówko. T. A. K. Powiedz! Nie sprawiała wrażenia, że na to pójdzie, postanowiłem więc, że postaram się ją zmusić. Wokół prawie nie było ludzi. Tylko kilka osób paliło i rozmawiało przed szpitalem.
Upadłem na kolana i złapałem ją za rękę, zanim zdążyła zareagować.
– Chodź ze mną, proszę! Błagam cię. Błagam! Nie zostawiaj mnie samego przy nich wszystkich – prosiłem teatralnie, wskazując na ludzi, którzy teraz patrzyli, jak robię z siebie totalnego palanta.
Nagle na jej policzkach pojawił się rumieniec.
– Proszę, Rosie, błagam, daj mi szansę! Nie mogę spać, bo bez przerwy myślę o tobie. Nie mogę jeść. Już nawet nie spotykam się z innymi dziewczynami. Jesteś tylko ty. Błagam, to mnie zabija – mówiłem coraz głośniej. Zwróciłem się do kobiety w średnim wieku, która stała niedaleko i nie spuszczała z nas oczu. – Pani zdaniem powinna dać mi szansę, prawda? Kocham się w niej od dziesięciu lat, a ona nie chce nawet dać mi nadziei. Dlaczego, Rosie? Dlaczego? – zawodziłem dramatycznie, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Prześliczna brunetka poczerwieniała na twarzy jeszcze bardziej i usiłowała wyrwać rękę z mojego uścisku.
Kobieta, która się nam przypatrywała, położyła sobie rękę na piersi.
– Och, kochanieńka, daj mu szansę. Gdyby przystojny mężczyzna prosił mnie w taki sposób, na pewno bym go nie odtrąciła – powiedziała z uczuciem i pokiwała głową na zachętę.
Rosie przestąpiła z nogi na nogę i pochyliła głowę zażenowana sytuacją.
– Wstawaj! – wysyczała.
Uniosłem wyzywająco brwi.
– O, nie. To będzie trwało, dopóki nie zgodzisz się iść ze mną na kolację – wyszeptałem. – Proszę, Rosie. Błagam! – dodałem głośno.
Skrzywiła się i z przerażeniem malującym się na twarzy rozejrzała szybko.
– Dobrze. Tylko wstań!
Skoczyłem na równe nogi z uśmiechem triumfu.
– Widzisz, to nie było takie trudne, prawda? – powiedziałem trochę chełpliwie. Obróciłem się do ludzi, którzy przyglądali się tej scenie zaszokowani i rozbawieni jednocześnie. Uniosłem do góry ręce w geście zwycięstwa. – Zgodziła się! – krzyknąłem podekscytowany. Niektórzy z nich coś wykrzyknęli, dwie osoby zaklaskały w dłonie. Uśmiechnąłem się i ukłoniłem, a w tym samym czasie Rosie zaczęła praktycznie uciekać ode mnie w kierunku parkingu.
Dogoniłem ją i skrzywiłem, kiedy walnęła mnie torebką w brzuch.
– To była wkurzająca żenada! – powiedziała zduszonym głosem i ukradkiem zerknęła ponad ramieniem, żeby sprawdzić, czy ludzie nadal nas obserwują.
Otoczyłem ją ramieniem.
– Och, podobało ci się.
– Kretyn – wymamrotała pod nosem. – Zamówię homara, masz to jak w banku.
– Świetnie, ja też – zażartowałem, puszczając do niej oko. Sądząc po rozbawieniu w jej oczach, nie była na mnie zła za urządzenie tej sceny. Kiedy ostrzegawczo szturchnęła mnie łokciem w żebro, odsunąłem ramię i uśmiechnąłem się. – Właściwie to nawet lubię, jak jest trochę ostro – zażartowałem, rozcierając bok. Rosie przewróciła oczami. To był najlepszy ubaw, jaki miałem z dziewczyną od bardzo dawna. Odrobinę przypominała mi Annę – z temperamentem i skorą do śmiechu.
– Czyżbyś się teraz wycofywał? – Uniosła pytająco brwi.
– Za nic na świecie, słoneczko. Już nie mogę się doczekać, kiedy narobię ci wiochy w restauracji – drażniłem się z nią.
Zamknęła oczy i jęknęła, kiedy wziąłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę mojego samochodu. W drodze do restauracji prawie się do mnie nie odzywała. Celowo wybrałem całkiem fajną knajpę, żeby mogła sczyścić trochę moją kartę kredytową, co najwyraźniej planowała jako odwet za przedstawienie urządzone przed szpitalem.
– Gdzie mieszkasz? Słyszałem od Anny, że to kilka godzin jazdy od niej? – zapytałem naprawdę ciekaw, gdy czytaliśmy menu.
– W Barstow, w hrabstwie San Bernardino – odpowiedziała. – Ale w przyszłym tygodniu przeprowadzam się do Los Angeles, bo znalazłam tu pracę.
– Tak? A jaką?
– Jestem nauczycielką, no, w każdym razie będę nauczycielką, kiedy już tu zamieszkam. W tej chwili mam trzy etaty, żeby zarobić na czynsz.
Nauczycielka? Cóż, na pewno nie było tak wyglądających nauczycielek w szkole, do której ja chodziłem.
– Więc zamierzasz być nauczycielką? W której klasie?
– W drugiej podstawówki – odpowiedziała.
– To dobrze. Zacząłem już przez chwilę żałować dzieciaków, które nie mogłyby się skupić przy takiej seksownej nauczyciele. Myślę jednak, że w drugiej klasie nie będą się zastanawiać, jaki masz kolor majteczek, zamiast słuchać tego, co mówisz. – Uśmiechnąłem się zaczepnie, a ona roześmiała się i pokręciła głową.
– Ty naprawdę jesteś podrywaczem. Przyznaję, jesteś diabelnie skuteczny, ale mówiąc poważnie, jeśli spodziewasz się, że pójdę z tobą do łóżka, czeka cię rozczarowanie. – Popatrzyła na mnie wyzywająco.
– Nareszcie załapałem. Jesteś lesbijką – odpowiedziałem, starając się wyglądać poważnie.
Wybuchnęła śmiechem.
– Więc myślisz, że tylko lesbijka może dać ci kosza?
– No СКАЧАТЬ