Trudna miłość. PENNY JORDAN
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Trudna miłość - PENNY JORDAN страница 11

Название: Trudna miłość

Автор: PENNY JORDAN

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-238-9487-2

isbn:

СКАЧАТЬ a co dopiero, gdy było się kobietą...

      Spojrzała na zegarek. Dochodziło wpół do ósmej. Trzeba było się zbierać. Sięgnęła po torebkę.

      Zobaczyła Jaya, zanim on ją zobaczył. Stał w wejściu do głównej sali i błądził wzrokiem po stolikach. Przyćmione światło nie ułatwiało obserwacji, a przecież zdołała zauważyć, iż ściągnął na siebie spojrzenia wszystkich obecnych w lokalu kobiet.

      I nic dziwnego. Sama bowiem znalazła się pod wrażeniem przemiany, jaka dokonała się w nim przez te lata. Z przystojnego chłopaka stał się rasowym mężczyzną. Świetność jego w pełni już dojrzałej męskiej urody nie miała sobie równych. Okrzepł, spoważniał, budził fascynację i respekt. Samym swoim widokiem intrygował i podniecał, co bodaj nawet się stało, jeżeli twarze kobiet siedzących przy stolikach i lustrujących Jaya spod opuszczonych rzęs wyrażały prawdę.

      Nareszcie dostrzegł ją i podszedł. Uniosła głowę. Ogarnął ją z bliska spojrzeniem chłodnych zielonych oczu.

      – Nadia...

      Zabroniła sobie wszelkich wzruszeń, jakichkolwiek banalnych westchnień. Chciała być tą, która kontroluje sytuację.

      – Napijesz się? – zapytała, kiedy usiadł. – Słyszałam, że twoje sprawy z Japończykami nie układają się najlepiej.

      Nie udało mu się ukryć zdumienia. Wzruszył ramionami, po czym uśmiechnął się lekko.

      – Sądziłem, że raczej wiodło mi się dotąd całkiem nieźle, ale widzę, że oceniasz rzeczy inaczej.

      – Nie byłeś w stanie dać im żadnych konkretnych obietnic.

      – Bo i wcale nie leżało to w moich zamiarach. Ich oferta jest jedną z wielu, które obecnie rozważamy.

      – My? – podchwyciła. – Ach, oczywiście, twój ojciec. To on rezerwuje dla siebie ostatnie słowo w każdej sprawie, czy tak?

      Poruszył się na krześle, lecz zamiast udzielić odpowiedzi na jej pytanie, powiedział:

      – Nadio, zechciej łaskawie powiedzieć mi, dlaczego nalegałaś na to spotkanie. Chyba nie po to, żeby rozmawiać ze mną o interesach?

      A więc udało się jej zdenerwować go. Ciekawe, jak by zareagował, gdyby zdradziła mu, że jego partnerzy w negocjacjach są jej klientami. W związku z tym po raz pierwszy w życiu złamała jedną z podstawowych zawodowych zasad. Zataiła przed Japończykami istotną informację, że obojętnie, co powie im Jay, i tak ostateczną decyzję może podjąć tylko jego ojciec. Pozostawało, rzecz jasna, pytanie, dlaczego tak postąpiła.

      – Oczywiście, że nie – odparła z uśmiechem. – Jesteśmy starymi przyjaciółmi. Minęło trochę czasu od naszego ostatniego spotkania.

      – Starymi przyjaciółmi? – zapytał z mieszaniną ironii i powątpiewania. – Ty i ja nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Kochankami, owszem, ale nie przyjaciółmi. Pewnie zamierzasz wyjść za mąż?

      Jeśli liczył na to, że zaskoczy ją tym pytaniem, to czekało go rozczarowanie.

      – Całkiem możliwe – odparła, odruchowo spoglądając na kelnera, który przyniósł im drinki.

      – No to jesteś w romantycznym nastroju.

      – Małżeństwo nie ma nic wspólnego z romantyzmem. Prawdę tę odkryli jeszcze sami romantyczni poeci. Romantyzm bowiem jest...

      – Dla kochanków? – wyręczył ją.

      Bawił się z Nadią, kąsał ją swoją ironią, a wszystko po to, by osłabić napięcie, w jakim żył od kilku dni.

      – Romantyzm jest złudzeniem, piękną iluzją, oto co chciałam powiedzieć. Oferuje nam słodycze, od których w końcu dostajemy mdłości.

      – A zatem twoje małżeństwo ma być pozbawione romantyzmu. Czy również miłości?

      Wstąpił tym pytaniem na bardzo niebezpieczny grunt i wiedział o tym.

      – Nie, miłość będzie w nim obecna – odparła, pomijając jednak milczeniem dość istotny fakt, że będzie to miłość jednostronna, to znaczy miłość Alarica do niej. – A jak zdrówko twojego szanownego papy? – zapytała, dysząc żądzą odwetu.

      – Dziękuję, trzyma się wyśmienicie. Posłuchaj mnie, Nadio...

      – Wciąż w stanie wolnym? Cóż za marnotrawstwo! Wiesz, Jay, szkoda, że poznaliśmy się, gdy byłam taka młoda. Gdyby stało się to dzisiaj, a ty przedstawiłbyś mi swojego ojca, podejrzewam, że to jego bym wybrała.

      Miała dwadzieścia jeden lat, gdy poznała Jaya. Był jej rówieśnikiem, ją zaś zmęczyli starsi kochankowie. Widziała Bramptona Soamesa dwa razy, kiedy odwiedził syna w studenckim campusie, lecz Jay ani myślał przedstawić ją ojcu.

      Różnie tłumaczyła sobie tę jego niechęć. Jednak dopiero w tej chwili uświadomiła sobie, że Jay mógł po prostu bać się, iż odnajdzie w ojcu potencjalnego rywala. Soames mógł w równym stopniu zainteresować ją swoją osobą, co okazać jej szczególne względy, zaś Jay chciał mieć ojca tylko dla siebie. Widział w nim bowiem osobę do swej wyłącznej dyspozycji.

      – Coś mi szepcze do ucha, że wciąż jeszcze nie wyrosłeś z kompleksu swojego papy – mruknęła, robiąc słodką minkę. – Ale to przecież mężczyzna w każdym calu. Nie zamkniesz go w zakonie i nie zakażesz mu kontaktu z kobietami. Współczuję mu. Na pewno nie jest rzeczą łatwą mieć takiego syna jak ty – zachłannego, zazdrosnego, opętanego obsesją...

      Miał w tej chwili lekko pobladłą twarz, lecz nie widziała w jego oczach ani złości, ani też wzburzenia. Role odwróciły się. To on obecnie kontrolował sytuację, ona zaś dała się ponieść sprzecznym uczuciom, wśród których najsilniejszy był trudny do wytłumaczenia, irracjonalny gniew.

      – Czego oczekujesz po tym spotkaniu, Nadio? – zapytał cichym głosem. – Jeżeli chcesz dać upust narosłej w tobie agresji, to powinnaś była wybrać do tego miejsce bardziej ustronne i pozbawione świadków. Podobnie, gdybyś miała wobec mnie całkiem inne zamiary... Seks w miejscach publicznych nigdy mnie nie pociągał i kto jak kto, ale ty powinnaś o tym wiedzieć.

      Ledwie udało się jej powstrzymać od krzyku. Zalała ją fala gorąca. Już zapomniała, że Jay potrafi ciąć słowem niczym chirurgicznym skalpelem.

      – Mylisz się, Jay. Nie chcę ani kłócić się z tobą, ani iść z tobą do łóżka.

      – Kłamczucha. Przecież wszystko, co potrafiliśmy niegdyś robić, to albo drzeć ze sobą koty, albo pieprzyć się do samego rana.

      Mylił się albo celowo fałszował przeszłość. Specjalnie też był wulgarny. Potrafili przecież śmiać się, kochać, dyskutować i grać w szachy.

      – Czy ten twój wybraniec jest dobry w łóżku?

      – Kocha mnie.

      Kelner СКАЧАТЬ