Название: Zakonnice odchodzą po cichu
Автор: Marta Abramowicz
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Эссе
isbn: 978-83-65369-07-9
isbn:
Tuż przed obłóczynami Mistrzyni zapytała: Czy chcecie być świętymi? Dorota odpowiedziała, że nie, że przyszła, by zbliżyć się do Boga. Mistrzyni aż zaparło dech w piersi: – Tu jest obowiązek dążenia do świętości! To jest istota bycia w zakonie! Wszystko zmarnujecie, jeśli tego nie zrobicie!
Nikt nie wyjaśnia, co to znaczy być świętą. Ale skoro tak nakazuje Mistrzyni, to Dorota pragnie zrobić wszystko, żeby być jak najlepszą zakonnicą.
Czyta Dzieje duszy i chce być taka, jak święta Tereska. Chce pójść jej małą drogą. Tak jak ona oddać się Bogu, uznać swoją nicość i cierpieć z radością, bo „dusza odczuwa szczęście, gdy poświęca się dla Jezusa”.
Na wzór Tereski układa swoją małą drogę:
Na rekreacji dosiadać się do sióstr, za którymi nie przepada. Słuchać ich z zainteresowaniem, choćby umierała z nudów. Podczas posiłków odmawiać sobie wszystkiego, co lubi. Czyli jabłek, agrestu, winogron i czekolady. Jeść to, czego nie znosi, czyli cebulę. Taką żywą, parzącą, ostrą. Taką, której nie może przełknąć. W czasie wolnym nie czytać, choćby nie wiem jak za tym tęskniła. Nie zaglądać do biblioteki, żeby nie mieć pokus. W kaplicy nie rozpraszać się podczas modlitw. Oddać się Jezusowi cała. A kiedy nie wychodzi, to starać się jeszcze mocniej. Wierzyć w głos Pana, który pomoże jej dążyć do doskonałości.
Mistrzyni doradza, aby wzorem dwóch świętych, Faustyny i Tereski, prowadziła dzienniczek. Niech zapisuje w nim swoje grzechy i uchybienia oraz postanowienia poprawy. Będzie widziała swoje postępy. Dorota więc skrupulatnie wszystko notuje.
DZIENNICZEK
Nowicjat, sierpień
Rozdarłam welon. Dopiero co go dostałam, muszę bardziej uważać.
Prosiłam o zacerowanie – pasożytnictwo. Powinnam to zrobić sama.
Przy zmywaniu odwrócić się twarzą w stronę zlewu.
Nie mówić o sobie. W ogóle nie mówić, tylko słuchać.
Trwać w posłuszeństwie: tylko to, co chce przełożony. Tylko tak, jak chce przełożony. Tylko wtedy, kiedy chce przełożony, Tylko z tą, którą wyznaczy przełożony.
Rozpoznane wady:
1. Kokieteria: nieuleczalna, ciągle zagrażająca, wyłącza myślenie, a działają zmysły i podświadomość.
LECZENIE: oddanie Matce Bożej, uświadomienie sobie, z kim rozmawiam, opanowanie.
2. Łakomstwo: mocno zakorzenione, wciąż nawracające. Powoduje ból brzucha, osłabia czujność, obciąża i rozleniwia.
LECZENIE: nie wykorzystywać okazji, unikać stresów, pamiętać o drobnych umartwieniach.
3. Zdrada: zdradzam Go, choć Go kocham. Nie staram się być zawsze idealna, a powinnam. Z tchórzostwa, nieuwagi, nieświadomie, dla zabawy, bo mi nie wystarcza to, co mam, bo chcę się sprawdzić, coś zdobyć, popisać się.
LECZENIE: umartwianie, pozostawanie tu i teraz.
4. Wymądrzanie: denerwuje otoczenie, ośmiesza mnie w oczach rozmówców. Dotyczy Boga (niedozwolone!), matematyki, historii, ogólnych wiadomości, przeczytanych książek.
LECZENIE: w pierwszej chwili milczenie, próba pokonania chęci mówienia, rozbudzanie w sobie chęci słuchania. Poskromić też dążenie do nauki i nabywania wiedzy.
5. Pragnienie pochwał: silne pragnienie pochwał i akceptacji, silny bunt przeciw naganom.
LECZENIE: postępowanie zgodnie z regułami zgromadzenia, milczące przyjęcie upomnienia, dostosowanie się. Modlitwa do Matki Bożej.
Wrzesień
Żyję swoim życiem. Modlę się, uśmiecham, pracuję.
Cały dzień skupiałam się nie na Bogu, ale na swoich grzechach.
Walnęłam szczotką w barierkę, pracowałam bardzo wolno. Co robić w gniewie?
Nie podzieliłam się z siostrą Agnieszką ciastem. Dzielić się z siostrami nawet okruchem.
Dzień skupienia zmarnowany na czytaniu.
Śmiałam się głośno w kuchni. Nie przystoi.
Kontrolować zawsze swoją postawę, nie ślizgać się na krześle.
Notatki z wykładu: Godność siostry zakonnej
Siostra zakonna to nie byle kto. Mamy swoją godność. Nikt nas nie poniży bardziej niż my same siebie. Mamy godność Oblubienicy Chrystusowej. Odpowiadamy miłością, bo On nas obdarza miłością.
Październik
Nowicjat: strach, samotność, pustynia. Znów płakałam wbrew posłuszeństwu. Klęska – żyję w wiecznym strachu.
Rozmawiałam z Mistrzynią. Powiedziałam jej, że nie czuję się tu kochana, nikt na mnie nie czeka, nie ufa, nie pokłada nadziei we mnie. Oszukano mnie. To sekta: rozbudowany aparat powołaniowy, a potem nic już nikogo nie obchodzisz. Służ, kochaj, pracuj, bądź wydajna.
Czy to jest ta czarna noc, o której piszą św. Tereska i św. Faustyna?
Mistrzyni poradziła, żeby jeszcze więcej się modlić i każdego dnia przyjąć jakieś upokorzenie. To ma pomóc wytrwać w powołaniu.
O ducha umartwienia proszę Cię, Panie. Cebula.
Zmywanie: nie gadać, nie uderzać garnkami, cicho wszystko stawiać.
Wbrew posłuszeństwu płakałam 6 razy.
Nie potrafię zachować się tak, żeby wszystkich zadowolić.
Zjadłam na kolację dwie kromki zamiast jednej.
Nie pracowałam od 15.15 do 15.45 – lenistwo. Nie dopuszczać do bezczynności.
Mistrzyni przyszła po chorobie do kaplicy. Nie zapytałam, jak się czuje.
Co na kolację? Cebula, uśmiech, słuchanie.
Nie zapisuję wbrew posłuszeństwu plusów. A tak nakazał spowiednik. Nie zrobiłam listy zalet.
Na plus: Przyznałam się, że nie umyłam podłogi.
Na minus: Rozglądałam się po ludziach w kościele.
Rekreacja: Nie potrafię rozeznać, kiedy coś powiedzieć, a kiedy słuchać, o czym kiedy mówić.
Na СКАЧАТЬ