Gorąca antologia. Strefa Autora
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Gorąca antologia - Strefa Autora страница 18

Название: Gorąca antologia

Автор: Strefa Autora

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эссе

Серия:

isbn: 978-83-7859-092-7

isbn:

СКАЧАТЬ co miałabyś ochotę, Anastasio? – pyta miękko, zmierzając ku mnie. – Wiem, czego pragnę ja – dodaje niskim głosem.

      Cofam się, aż wpadam na betonową wyspę w aneksie kuchennym.

      – Nadal jestem na ciebie zła.

      – Wiem. – Posyła mi przepraszający uśmiech, a ja od razu się rozpływam… Cóż, może nie aż tak bardzo zła.

      – Chciałbyś coś zjeść? – pytam.

      Kiwa powoli głową.

      – Tak. Ciebie – mruczy.

      Czuję ściskanie wszędzie poniżej talii. Potrafi mnie uwieść samym głosem, ale to spojrzenie, ten głodny, spragniony wzrok – o rety.

      Stoi przede mną. Nie dotyka mnie, a jedynie patrzy mi prosto w oczy, otulając gorącem, które emanuje z jego ciała. Strasznie mi duszno, nogi mam jak z waty i zżera mnie mroczne pożądanie. Pragnę tego mężczyzny.

      – Jadłaś coś dzisiaj? – pyta cicho.

      – Kanapkę w przerwie na lunch – odpowiadam szeptem. Nie mam ochoty rozmawiać o jedzeniu.

      Mruży oczy.

      – Musisz jeść.

      – Naprawdę nie mam teraz apetytu… na jedzenie.

      – A na co go pani ma, panno Steele?

      – Myślę, że pan wie, panie Grey.

      Pochyla się i znowu wydaje mi się, że zaraz mnie pocałuje. Nie robi tego jednak.

      – Chcesz, abym cię pocałował, Anastasio? – szepcze mi cicho do ucha.

      – Tak – odpowiadam bez tchu.

      – Gdzie?

      – Wszędzie.

      – Będziesz musiała wyrażać się nieco jaśniej. Uprzedzałem, że nie zamierzam cię dotknąć, dopóki nie będziesz mnie błagać i mówić, co mam robić.

      No to przepadłam, on nie gra fair.

      – Proszę – mówię szeptem.

      – Prosisz o co?

      – Dotknij mnie.

      – Gdzie, maleńka?

      Znajduje się tak irytująco blisko, jego zapach jest odurzający. Unoszę rękę, a on natychmiast stawia krok w tył.

      – Nie, nie – beszta mnie. Spojrzenie ma czujne.

      – Słucham? – Nie… wracaj.

      – Nie. – Kręci głową.

      – W ogóle? – Co ja poradzę na to, że w moim głosie słychać pragnienie?

      Patrzy na mnie niepewnie i jego wahanie dodaje mi odwagi. Robię krok w jego stronę, a on znowu się cofa. Obronnym gestem unosi ręce, ale się uśmiecha.

      – Słuchaj, Ana. – To ostrzeżenie. Z irytacją przeczesuje palcami włosy.

      – Czasami nie masz nic przeciwko – mówię żałośnie. – Może powinnam poszukać markera, żebyśmy mogli zaznaczyć miejsca, gdzie nic z tego.

      Unosi brew.

      – To całkiem dobry pomysł. Gdzie jest twój pokój?

      Kiwam głową. Czy on celowo zmienia temat?

      – Bierzesz pigułki?

      O cholera. Pigułki.

      Mina mu rzednie.

      – Nie – mówię piskliwie.

      – Rozumiem. – Usta zaciska w cienką linię. – Chodź, zjemy coś.

      – Myślałam, że pójdziemy do łóżka! Chcę iść z tobą do łóżka.

      – Wiem, skarbie. – Uśmiecha się i nagle daje nura w moją stronę, chwyta mnie za nadgarstki i przyciąga do siebie, tak że nasze ciała się stykają. – Musisz jeść i ja też – mruczy, przewiercając mnie gorącym wzrokiem. – Poza tym… wyczekiwanie to podstawa uwodzenia, a na chwilę obecną naprawdę podoba mi się opóźnianie satysfakcji.

      Niby od kiedy?

      – Zostałam uwiedziona i już teraz pragnę satysfakcji. Będę błagać, proszę – marudzę.

      Uśmiecha się do mnie czule.

      – Jedzenie. Jesteś za szczupła. – Całuje mnie w czoło i puszcza.

      To gra, część jakiegoś niecnego planu. Rzucam mu spojrzenie spode łba.

      – Nadal jestem na ciebie zła za to, że kupiłeś SIP, a teraz dodatkowo za to, że każesz mi czekać – oświadczam, wydymając usta.

      – Ależ gniewna z ciebie damulka. Po dobrym posiłku poczujesz się lepiej.

      – Już ja wiem, po czym poczuję się lepiej.

      – Anastasio Steele, jestem zaszokowany. – W jego głosie pobrzmiewa kpina.

      – Przestań się ze mną drażnić. Nie grasz fair.

      Przygryza dolną wargę, żeby się szeroko nie uśmiechnąć. Wygląda po prostu uroczo… żartobliwy Christian bawiący się z moim libido. Szkoda tylko, że nie jestem lepsza w uwodzeniu. Wiedziałabym wtedy, co robić. Nie ułatwia mi sprawy fakt, że nie wolno mi go dotykać.

      Moja wewnętrzna bogini mruży oczy i wygląda na zadumaną. Musimy nad tym popracować.

      Gdy Christian i ja wpatrujemy się w siebie – ja rozpalona i przepełniona pragnieniem, on zrelaksowany i bawiący się moim kosztem – uświadamiam sobie, że nie mam w domu nic do jedzenia.

      – Mogłabym coś ugotować, tyle że najpierw musimy iść na zakupy.

      – Zakupy?

      – Spożywcze.

      – Nie masz nic do jedzenia? – Jego spojrzenie twardnieje.

      Kręcę głową. Kurczę, chyba jest zły.

      – No to chodźmy na te zakupy – mówi surowo, po czym odwraca się na pięcie, podchodzi do drzwi i otwiera je przede mną.

      – Kiedy ostatni raz byłeś w supermarkecie?

      Christian nie pasuje do otoczenia, ale posłusznie chodzi za mną z koszykiem.

      – Nie pamiętam.

      – Zakupami zajmuje się pani Jones?

      – Taylor СКАЧАТЬ