Gorąca antologia. Strefa Autora
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Gorąca antologia - Strefa Autora страница 16

Название: Gorąca antologia

Автор: Strefa Autora

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эссе

Серия:

isbn: 978-83-7859-092-7

isbn:

СКАЧАТЬ wyjściu Elizabeth i Courtney do mnie i Claire dołącza Jack. Gdzie się podziewa Christian? Jeden z finansistów zagaduje Claire.

      – Ana, myślisz, że podjęłaś właściwą decyzję? – pyta miękko Jack, stojąc nieco zbyt blisko mnie. Ale zauważyłam, że ma w zwyczaju robić to z każdym, nawet w redakcji.

      – Dobrze mi się pracowało przez ten tydzień, Jack. Tak, uważam, że podjęłam właściwą decyzję.

      – Bardzo bystra z ciebie dziewczyna. Daleko zajdziesz.

      Oblewam się rumieńcem.

      – Dziękuję – bąkam, ponieważ nie wiem, co innego miałabym powiedzieć.

      – Daleko mieszkasz?

      – W Pike Market.

      – To blisko mnie. – Z uśmiechem przysuwa się jeszcze bliżej i opiera się o bar, skutecznie mnie blokując. – Masz jakieś plany na weekend?

      – Cóż… eee…

      Najpierw go czuję, dopiero później widzę. Zupełnie jakby całe moje ciało było wyczulone na jego obecność. W tej samej chwili odpręża się i spina – dziwaczna wewnętrzna dwoistość – i wyczuwam tę dziwną, pulsującą elektryczność.

      Christian obejmuje mnie za ramiona w pozornym geście okazania uczucia – ale ja wiem swoje. On zaznacza swoje terytorium i w tym akurat przypadku jest to bardzo pożądane. Delikatnie całuje moje włosy.

      – Hej, mała – mruczy.

      Czuję się jednocześnie bezpieczna i podekscytowana. Christian przyciąga mnie do siebie, a ja podnoszę na niego wzrok, gdy tymczasem on z obojętnym wyrazem twarzy patrzy na Jacka. Przenosząc uwagę na mnie, uśmiecha się lekko i daje buziaka. Ma na sobie granatową marynarkę w prążki, białą, rozpiętą pod szyją koszulę oraz dżinsy. Wygląda jak spod igły.

      Jack robi krok w tył.

      – Jack, to Christian – mówię przepraszająco. Za co ja przepraszam? – Christian, Jack.

      – Jestem jej chłopakiem – mówi Christian z chłodnym uśmiechem, który nie sięga jego oczu, i ściska dłoń mojego kolegi.

      Przenoszę spojrzenie na Jacka, który w myślach dokonuje oceny tego stojącego przed nim przedstawiciela męskiej rasy.

      – Jestem jej przełożonym – oświadcza arogancko. – Ana wspominała o byłym chłopaku.

      O cholera. Nie chcesz tak sobie pogrywać z Szarym.

      – Cóż, już nie jest były – odpowiada Christian spokojnie. – Chodź, mała, pora się zbierać.

      – A może napijesz się z nami? – proponuje Jack bez zająknienia.

      To chyba nie jest dobry pomysł. Dlaczego ta sytuacja jest taka krępująca? Zerkam na Claire, która naturalnie gapi się na Christiana z otwartą buzią. W jej oczach widać uznanie. Kiedy przestanie mnie obchodzić wpływ, jaki on ma na inne kobiety?

      – Mamy już plany – odpowiada Christian z enigmatycznym uśmiechem.

      Mamy? I przez moje ciało przebiega dreszczyk wyczekiwania.

      – Może innym razem – dodaje. – Chodź – mówi, biorąc mnie za rękę.

      – Do zobaczenia w poniedziałek. – Uśmiecham się do Jacka, Claire i chłopaków z finansów, starając się ignorować grymas niezadowolenia widoczny na twarzy mojego szefa. Idę za Christianem w stronę drzwi.

      Za kierownicą czekającego na krawężniku audi siedzi Taylor.

      – Czemu odniosłam wrażenie, że to konkurs wnerwiania? – pytam Christiana, gdy otwiera przede mną drzwi.

      – Bo rzeczywiście tak było – burczy i posyła mi ten swój enigmatyczny uśmiech, po czym zamyka drzwi.

      – Witaj, Taylor – mówię i nasze spojrzenia krzyżują się w lusterku wstecznym.

      – Panno Steele – odpowiada z miłym uśmiechem.

      Christian siada obok mnie, ujmuje moją dłoń i delikatnie całuje knykcie.

      – Cześć – mówi cicho.

      Policzki robią mi się różowe, gdyż mam świadomość, że Taylor może nas słyszeć. Cieszę się, że nie widzi tego płonącego spojrzenia, którym obdarza mnie Christian. Potrzebuję całej swojej samokontroli, aby nie dosiąść go tu i teraz, na tylnym siedzeniu samochodu.

      Tylne siedzenie samochodu… hmm.

      – Cześć – mówię bez tchu. W ustach mi zaschło.

      – Jak masz ochotę spędzić ten wieczór?

      – Wydawało mi się, że mówiłeś, iż mamy plany.

      – Och, ja wiem, na co miałbym ochotę, Anastasio. Pytam, co ty chcesz robić.

      Uśmiecham się promiennie.

      – Rozumiem – mówi z lubieżnym uśmiechem. – No więc… błaganie. Chcesz błagać u mnie czy u siebie? – Przechyla głowę i obdarza mnie tym swoim przyprawiającym o zawrót głowy seksownym uśmiechem.

      – Uważam, że zachowuje się pan bezczelnie, panie Grey. Ale dla odmiany moglibyśmy jechać do mnie. – Z premedytacją przygryzam wargę, a jego spojrzenie nabiera mrocznej głębi.

      – Taylor, do mieszkania panny Steele, proszę.

      – Tak jest – odpowiada tamten i chwilę później włącza się do ruchu.

      – No więc jak ci minął dzień? – pyta Christian.

      – Dobrze, a tobie?

      – Dobrze, dziękuję.

      Oboje uśmiechamy się szeroko. Ponownie całuje moją dłoń.

      – Ślicznie wyglądasz – stwierdza.

      – Ty także.

      – Twój szef, Jack Hyde, jest dobry w tym, co robi?

      To dopiero nagła zmiana tematu. Marszczę brwi.

      – Czemu pytasz? Nie chodzi o wasz konkurs wnerwiania?

      Christian uśmiecha się z wyższością.

      – Ten człowiek chce ci się dobrać do majtek, Anastasio – mówi cierpko.

      Purpurowieję na twarzy i rzucam nerwowe spojrzenie Taylorowi.

      – Cóż, może chcieć, co mu się żywnie podoba… Czemu w ogóle drążymy ten temat? Wiesz, że w ogóle nie jestem nim zainteresowana. To jedynie mój przełożony.

      – I o to właśnie chodzi. On chce tego, co należy do mnie. СКАЧАТЬ