Koalicja Szpiegów Misja Hexi Pen. Agnieszka Stelmaszyk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Koalicja Szpiegów Misja Hexi Pen - Agnieszka Stelmaszyk страница 5

Название: Koalicja Szpiegów Misja Hexi Pen

Автор: Agnieszka Stelmaszyk

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия:

isbn: 978-83-7983-214-9

isbn:

СКАЧАТЬ z Luminariuszem. I dlaczego

      w takim razie odebrano jej komórkę? Nie mogła nawet zadzwonić do rodziców, aby potwierdzić wersję Pivena. Podczas gdy pełna niepokoju i złych przeczuć wsiadała do auta, Piven odszedł nieco na bok, wyciągnął swój telefon i zameldował:

      – Mamy ją!

      – Doskonale – odpowiedział mu głos w słuchawce.

      Ramona obejrzała się. Zebrany na koncercie tłum wraz z Neną śpiewał jeden z jej wielkich, starych przebojów „99 Luftballons”.

      Nikt nie zauważył porwania.

      Rozdział #5

      – Daliśmy się złapać jak głupki – David mruczał z pretensją w głosie.

      – Ale o co ci chodzi? – Harriet była równie rozdrażniona i miała ku temu powody. Od kilkunastu godzin tkwili w zamkniętym pomieszczeniu, gdzieś w rzymskiej bazie Koalicji. Od momentu, gdy Elpidia Winter wtargnęła do katakumb, gdzie spoczywały moduły anteny przesyłowej, położenie przyjaciół wcale się nie zmieniło. Elpidia i Siergiej tryskali radością, gdy odnaleźli moduły, a dzieciaki zostały zapakowane do auta Żukowa i pod silną eskortą odwiezione do bazy, w której miały czekać na Luminariusza. To od jego decyzji teraz zależał ich los.

      – Wiedzieliśmy, jakie ponosimy ryzyko – Harriet kontynuowała zachrypniętym głosem. – Szkoda tylko, że Julia nie ostrzegła nas w porę. – Z wyrzutem spojrzała na siedzącą obok niej Włoszkę.

      – Mówiłam wam przecież, że mnie zaskoczyli – broniła się Paoli. Jej przygaszony wzrok świadczył, że jest jej naprawdę przykro i martwi się tak samo jak pozostali. Siedziała przygarbiona na niewygodnym krzesełku i ze smutkiem wpatrywała się w czubki swoich butów.

      – Wiem, przepraszam. – Harriet zrobiło się żal Julii. – Jestem po prostu zdenerwowana – westchnęła. – Jak myślicie, co z nami teraz zrobią? A z modułami?

      Robert, który dotąd milczał, odwrócił się do Julii.

      – Jakie są szanse na to, że Departament nam pomoże?

      – Naprawdę nie wiem. – Dziewczyna wzruszyła ramionami. – Powinni się już zorientować, że wpadliśmy. Nie zostawią nas tutaj, ale to może trochę potrwać.

      – A Stanisław? I twoja babcia? – David z nadzieją zwrócił się do Roberta.

      – Teraz, gdy mają i nas, i moduły, Klub Ogrodnika również stracił wszelkie karty przetargowe – cichym głosem powiedział Robert. – Martwi mnie, że odebrano nam również twardy dysk Frejmana, zanim Hiroki zdążył go odczytać.

      W celi zapadła przygnębiająca, pełna smutku cisza.

      Naraz Robert wstał, a jego twarz rozpogodził przebiegły uśmiech.

      – Słuchajcie, chyba mamy szansę, jest cień nadziei, że…

      – Nadziei na co? – wszedł mu w słowo David.

      – Luminariusz nie zdobył całej anteny! – Robert rzekł konspiracyjnym szeptem.

      – Jak to, przecież ma moduły i nas, żeby pobrać DNA, jeśli naprawdę tak zabezpieczyli je nasi rodzice – wtrącił David.

      – No tak, ale antena nie jest kompletna, nie będzie działać!

      – Skąd wiesz? – Julia z zainteresowaniem zaczęła słuchać Roberta.

      – Luminariusz jest przekonany, że posiada wszystkie cztery moduły – Szykulski kontynuował z ożywieniem. – Nasze trzy, plus czwarty profesora Dennisa Novaka. Ale my przecież wiemy, że moduł Novaka jest fałszywy. Prawdziwy profesor i jego prawdziwy moduł są w praskich kanałach burzowych. Jeśli Koalicja jeszcze nie dopadła profesora,

      a myślę, że ten szalony człowiek jest na tyle sprytny, że nie, wówczas zyskujemy asa w rękawie. Luminariusz wkrótce zorientuje się, że antena nie działa. Będzie chciał się dowiedzieć, gdzie jest czwarty moduł. Dzięki temu zyskamy nieco na czasie, będziemy mogli pomyśleć o ucieczce.

      – A co z modułami? Zostawimy je w łapskach Koalicji? – Harriet spytała ponuro.

      – Coś wymyślimy.

      – Łatwo powiedzieć. – David obdarzył Roberta krytycznym spojrzeniem. – Trudniej zrobić.

      – Przecież sam już raz uciekłeś – Szykulski przypomniał niedawną akcję w Wenecji.

      – Miałem trochę szczęścia, wykorzystałem chwilę zaskoczenia i to, że świetnie pływam. Ale tu nie ma wody ani kanałów.

      – Ktoś na pewno nam pomoże. – Robert nie tracił ufności i nadziei.

      – To lepiej niech się ten ktoś pośpieszy, bo gdy tylko przestaniemy być im potrzebni, pozbędą się nas – David powiedział złowieszczym tonem.

      Robert otworzył usta, aby mu odpowiedzieć, gdy otworzyły się drzwi ich celi i w progu stanął nie kto inny, tylko sam Luminariusz. Tak jak za pierwszym razem, gdy się spotkali, miał na sobie śnieżnobiałą koszulę i ulubiony ciemnogranatowy surdut. Jego bujne, lekko falujące włosy były tym razem zaczesane za uszy. Twarz mężczyzny wyrażała mieszaninę radości i gniewu zarazem.

      – Trzeba było wcześniej uciekać? – zapytał tym swoim miękkim, miłym głosem. – Znowu się spotykamy. Chociaż nie, dobrze, że wtedy uciekliście, doprowadziliście mnie przynajmniej do modułów. Elpidia świetnie się spisała – zaśmiał się, taksując wzrokiem twarze młodych ludzi. – Teraz wszyscy jesteśmy w komplecie. – Potarł podbródek. – Zapraszam na rozmowę – rzekł, po czym odwrócił się do nich plecami, jakby naprawdę zapraszał dzieci na przemiłą pogawędkę przy herbatce i ciasteczkach. Cel tej rozmowy nie pozostawiał jednak złudzeń, kilku uzbrojonych agentów eskortowało więźniów do sali przesłuchań.

      David przełknął głośno ślinę. Teraz nie był przynajmniej sam, tak jak w Wenecji.

      Rozdział #6

      Obskurne pomieszczenie, do którego weszli, prócz surowego stołu i kilku krzeseł pozbawione było

      innych sprzętów. Ścianę naprzeciwko stanowiło ogromne lustro. Luminariusz kazał swoim więźniom zająć miejsca przy stole. Robert czuł, że po drugiej stronie lustra ktoś go bacznie obserwuje. David i Harriet zaszurali głośno metalowymi krzesłami, odsuwając je. Stwierdzili, że krzesła są okropnie niewygodne, ale jasne było, że Luminariusz nie zaprosił ich tu po to, aby wypoczywali. Mężczyzna usiadł naprzeciw swoich więźniów, mając za plecami ścianę z lustrem.

      – Przejdźmy od razu do konkretów. – Na blacie stołu położył dysk komandora Frejmana. СКАЧАТЬ