Weteran. Andrews William
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Weteran - Andrews William страница 15

Название: Weteran

Автор: Andrews William

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378896388

isbn:

СКАЧАТЬ i do głębi amerykańskie. Przerobię ten artykuł. Proszę tylko o trochę czasu. Jutro wszystko panu wyślę – to wciąż będzie ten sam temat, ale zaprezentowany z zupełnie innej strony.

      – Carmichael, myślę, że będzie lepiej, jeśli poszukasz innych zleceń. Naprawdę.

      – Ale ja wiem, proszę pana. Wiem, co potrafię i chcę wykonać właśnie to zlecenie. Jutro dostarczę panu właśnie to, czego pan szukał. Nie będzie pan żałował.

      Rozłączyła się, zanim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej.

      Asher chodził po biurze tam i z powrotem, czując się jak dzikie zwierzę w klatce. Czas przed wizytą Savannah Carmichael strasznie mu się dłużył. Najgorsze było to, że nie potrafił już znaleźć ukojenia w swoich ukochanych książkach. Odkąd poznał Savannah, nawet powieści Jennifer Cruise mu nie pomagały: widział ją w każdej z bohaterek, ale w żadnym z mężczyzn, w których się zakochują, nie był w stanie zobaczyć siebie.

      Gdy w środę poprosiła go, by na nią spojrzał, tym niskim, pewnym tonem, prawie jej uległ. Zdał sobie sprawę, że go oszukuje: założyła kolorową sukienkę i przybrała wesoły uśmiech, pozwalając mu uwierzyć, że znów jest mężczyzną rozmawiającym z kobietą. Od tak dawna nie czuł się mężczyzną.

      Był mężczyzną, ale jednocześnie nim nie był. Posiadał wszystkie pragnienia dorosłego mężczyzny – jego ciało reagowało na jej widok, zachwycał go jej śmiech i sposób w jaki się uśmiechała. Pragnął poczuć jej miękką skórę pod sobą, dotykać ją i pieścić, zatracić się w niej tak głęboko, jak tylko możliwe, zapominając o Afganistanie i wybuchu, który go okaleczył, o śmierci rodziców i tych wszystkich samotnych latach.

      Wiedział jednak, że nie był takim mężczyzną jak dawniej. Nie mógł opuścić swojego domu. Pomimo upływu lat wciąż czasami budził się z krzykiem na ustach, zlany zimnym potem, czując jak eksplozja urywa mu rękę, a ciało kaprala Lagerty’ego rozrywa się na kawałki tuż obok niego. Dwa fotele przy oknie, z którego sączyło się delikatne światło dnia, były jego bezpiecznym miejscem: mógł z nią porozmawiać i lepiej ją poznać, a nawet potrzymać ją za rękę. Jednak jego życie nie polegało na życiu; ona żyła w prawdziwym świecie, tym za oknem. Żyła w blasku dnia, nie w mroku samotnych pomieszczeń.

      Pomimo tych wszystkich myśli, Savannach Carmichael stała się dla niego kimś wyjątkowym. Od tak dawna nie miał kogoś, kogo mógłby uważać za przyjaciela – nigdy nie przypuszczał, że jego przyjaciółką zostanie młoda i piękna kobieta. Czuł się tak, jakby przeżył cud: piękna dziewczyna przekroczyła próg jego zamku i odkryła, że wciąż jest w nim więcej człowieka niż bestii.

      Brakuje tylko zaczarowanej róży, pomyślał. Pocałowałbym ją i znów wyglądałbym jak książę. Niestety pozostanę potworem już na zawsze.

      Otworzył drzwi do łazienki i włączył światło. Spojrzał na swoje odbicie w wysokim lustrze. Spytała go, dlaczego nie obciął włosów; odgarnął je na bok, odsłaniając miejsce, w którym kiedyś było jego ucho, a teraz znajdowały się tylko kawałki zniszczonej i zniekształconej skóry.

      – W Maryland są teraz naprawdę znakomici chirurdzy plastyczni – usłyszał delikatny głos panny Potts, która weszła do łazienki i położyła dwa świeże ręczniki obok umywalki – wystarczy tylko zadzwonić.

      – Tego, co mnie spotkało, nie można tak po prostu naprawić – powiedział.

      – Wiem, wiem. Ale powinieneś to zobaczyć; mogą zrobić dla ciebie nowe ucho, biorąc skórę z…

      – Wystarczy.

      Wiedziała, że nie powinna na niego naciskać: to prowadziło tylko do kłótni. Niewiele rzeczy drażniło Ashera bardziej niż rozmowa o jego ranach z kimś, kto proponował mu zabieg plastyczny; nieważne czy był to doktor, terapeuta, czy Matilda J. Potts. To musiała być jego własna decyzja i tylko on sam mógł ją podjąć.

      – Dobrze, dobrze – powiedziała panna Potts i podniosła ręce do góry – porozmawiamy o tym gdy będziesz gotowy.

      – Nie będę.

      – Tego mi nie wmówisz – odpowiedziała wychodząc z łazienki – teraz możesz w to nie wierzyć, ale kiedyś znowu będziesz żył tak, jak dawniej. Tak będzie.

      Trzasnął za nią drzwiami i powoli kuśtykając podszedł do biurka. Opadł na fotel, bijąc się z myślami.

      Znakomici chirurdzy plastyczni w Maryland.

      Zawsze będę wyglądał jak potwór.

      Powinieneś to zobaczyć.

      Wpatrywał się w laptop na biurko. Zawsze wydawało mu się, że ten komputer z niego szydzi. W końcu chwycił go i otworzył szeroko; po raz pierwszy od długiego czasu zamierzał go użyć.

      

ROZDZIAŁ 5

      Ta chwila, gdy ty wyglądasz tragicznie, a jego zupełnie to nie obchodzi

      Savannah miała problem. Była dziennikarką śledczą i potrafiła myśleć tylko jak dziennikarka śledcza. Chociaż bardzo się starała, nie potrafiła znaleźć innego sposobu w jaki mogłaby opisać historię Ashera. Gdy wchodziła po schodach jego domu, pięć minut przed umówioną godziną, wciąż nie mogła się zdecydować, co powinna zrobić. Jeśli nie może skupiać się na wykluczeniu, które musi znosić od powrotu do Danvers, może powinna skoncentrować się na jego wypadku? Dlaczego teren nie został oczyszczony z min? Czemu sanitariusz polowy znalazł się w takim miejscu? Miała wiele pytań.

      Zatrzymała się w pół kroku; znowu to robiła. Nie miała napisać reportażu, tylko opisać historię zwykłego człowieka. Tylko jak?

      Panna Potts otworzyła drzwi i uśmiechnęła się na widok talerza z ciasteczkami, o którym Savannah zdążyła całkowicie zapomnieć.

      – No, no! Co przyniosłaś dla nas tym razem?

      – Babeczki. Cytrynowo-imbirowe – Savannah spojrzała do góry, uśmiechając się lekko do starszej pani.

      – Wybacz, że ci to mówię, kochanie, ale wyglądasz dziś jakoś nieswojo.

      Savannah zauważyła, że panna Potts uważnie się jej przygląda. O boże! Zupełnie zapomniała się wystroić! Skupiła całą swoją uwagę na artykule i wyszła z domu tak, jak stała – w białych tenisówkach, poszarpanych dżinsowych szortach i czarnym T-shircie z dekoltem, który dodatkowo był ubrudzony musztardą. Była nieuczesana i jej włosy splotły się w wielki gąszcz u nasady szyi. W niczym nie przypominała ślicznotki z ciasteczkami.

      – To ja. Zwykle tak wyglądam – odpowiedziała nieśmiało, odgarniając niesforny kosmyk brązowych włosów.

      – Zastanawiałam СКАЧАТЬ