Zatrzymać czas. Anna Sakowicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zatrzymać czas - Anna Sakowicz страница 15

Название: Zatrzymać czas

Автор: Anna Sakowicz

Издательство: PDW

Жанр: Современная русская литература

Серия: Plan Agaty

isbn: 9788381774840

isbn:

СКАЧАТЬ wreszcie Reuel, kobieta sięrozpłakała i uklękła przy wózku córki. Zaczęła coś krzyczeć, ale w hałasie Pola nic nie usłyszała. Widok był jednak bardzo przejmujący.

      – Uzdrów moją córkę! Uzdrów ją!

      Kobieta w dżinsach podsunęła matce mikrofon i jej głos wybrzmiał w sali.Pola przełknęła ślinę. Poczuła w gardle ogromną gulę. Zacisnęła mocniejpalce na poręczy wózka.

      – Uzdrów moją córkę! Błagam!

      Matka na klęczkach zwracała się do Reuela. Ten gestem poprosił, żebywstała, i pocałował ją w obie dłonie. Potem dodał, że spróbuje tozrobić, ale najpierw musimy sprawić, by sala wypełniła się dobrąenergią. Bo leczyć można tylko miłością.

      – Znajdźmy ją w sobie! – krzyknął. – I ześlijmy na to biedne dziecko!

      – Tak! Tak! – wrzasnęli ludzie, a Pola z niepokojem rozejrzała sięwokół.

      Sekta, pomyślała od razu. Banda napalonych idiotów. I nie ma nikogo, ktokrzyknąłby, że król jest nagi. W zamian za to skandowano imię Reuela.

      – Czy jest tu jakiś sceptyk? – spytał i wyjaśnił, że takie myśli zakłócąuzdrowienie, więc jeżeli ktoś nie wierzy w moc miłości, powinien odejśćw pokoju. Pola zerknęła na Anetę. Była jak zahipnotyzowana. Nawet niedrgnęła. Sama poprawiła pozycję na wózku, bo miała wrażenie, że Reuelspojrzał w jej kierunku, jakby wyczuł, że Pola Żółtaszek w myślachnaśmiewa się z tego cyrku. Szybko więc zrobiła przejętą minę i uniosłatak jak inni ręce.

      – Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz – szepnęła pod nosem. A w myślachdodała pytanie skierowane do Stwórcy, czy maczał palce w zmajstrowaniutego oszołoma na scenie, czy też pozostawił to wyłącznie ku ucieszeBelzebuba i Diabolicy.

      Kiedy nikt nie wyszedł z sali, znów rozbrzmiała głośniejsza muzyka. Polapoczuła, że dźwięki nie były przypadkowe. Podsycały nastrój i wprawiaływ trans. Ludzie chyba wyłączali myślenie, stwierdziła, sama bliskauwierzenia w to, że za chwilę wstanie z wózka i pójdzie do domu pieszo,kopiąc po drodze wszystkie kamienie. Bo to była jej ukryta tęsknota. Takzwyczajnie po staremu kopnąć kamień, aż zaboli największy palec u stopy.

      – Uściskajmy się! Przekażmy sobie miłość! – krzyknął i wszedł w publiczność. Dotykał ludzi. Niektórych całował w czoło, innych brał w objęcia. Ludzie też zaczęli się wzajemnie ściskać. Nastała ogólnaeuforia, której trudno się było oprzeć. Kobieta stojąca niedalekopodeszła do Poli i wzięła ją w ramiona. Reuel pocałował ją w głowę.

      – A potem orgia? – szepnęła do siebie z ironią. – Nie przesadzajmy z tąmiłością.

      Babka spojrzała karcącym wzrokiem. Nabrała powietrza, jakby chciałakrzyknąć, że tu obok niej siedzi sceptyczka, ale chyba wózek spowodował,że zmieniła zdanie i z politowaniem pokiwała głową nad niedowiarkiem.Potem zbliżyła się do niej i ponownie wzięła ją w objęcia, co Polę lekkosparaliżowało od pasa w górę, bo na dół z oczywistych względów było jużza późno.

      – Miłość cię uzdrowi – powiedziała jej na ucho.

      – Na pewno – odparła z nutą ironii w głosie. – Na pewno odzyskam czuciew rękach – zażartowała, ale już tak cicho, żeby nieznajoma nieusłyszała.

      W tym czasie Aneta podjechała z wózkiem do przodu. Pola nie wiedziała,czy jej przyjaciółka poddała się emocjom, czy po prostu chciała miećlepszą perspektywę nagrywania. Ruszyła za nią. Po chwili znalazła sięobok dziewczynki na wózku. Położyła jej dłoń na kolanie. Miała wrażenie,że dziecko drgnęło. Pogłaskała ją. Dziewczynka uśmiechnęła się. Jejmatka podeszła do Poli i ją uściskała.

      – Co jest małej? – spytała, choć wokół było duże poruszenie.

      – Jest sparaliżowana od pasa w dół! – odpowiedziała bardzo głośno, chcącsię przebić przez hałas. Ale zaraz odsunęła dziecko od Poli, jakby bałasię, że kobieta zepsuje uzdrowienie jej córki.

      Pola kiwnęła głową i podjechała do małej, czym najwyraźniej zdenerwowałamatkę. Jeszcze raz poklepała dziewczynkę po kolanie, by pozbyć sięwrażenia, że dziewczynka mogła drgnąć. Tym razem niczego nie poczuła podpalcami. Musiało się jej zdawać. Cofnęła się, dając matce z dzieckiemwięcej wolnej przestrzeni.

      Po chwili Reuel wrócił na swoje miejsce. Podniósł dłoń. W salinatychmiast ucichło. Mężczyzna wiedział, że ma władzę nad tłumem. Z satysfakcją spojrzał na zebranych, a potem położył rękę na sercu.

      – Dziękuję wam, kochani. Miłość ma moc, a sala ta została wypełniona niąpo brzegi. Uśmiechnijcie się! Nie dopuszczajcie do siebie sceptycyzmu!Uwierzcie, że tylko my możemy rozdawać dobrą energię pochodzącą przecieżod Najwyższego. Wznieśmy ręce do góry i przyjmijmy teraz miłość z samegonieba.

      Pola zrobiła to, co inni. Spoglądała na wyciągnięte dłonie. I zastanawiała się, czy ta miłość przebije się przez strop. Nie umiałazachować powagi, choć bardzo się starała. Miała wrażenie, że bierzeudział w Cyrku Monty Pythona.

      Za chwilę odbędzie się parada głupich kroków, pomyślała.

      Nagle mikrofon przejęła kobieta w dżinsach. Wyjaśniła, że Reuel musi sięskupić i napełnić miłością płynącą z sali. Kazała wysyłać swoje uczuciei energię w kosmos, co Pola miała ochotę skomentować, bo chyba w poleceniach była jakaś sprzeczność. Najpierw brali miłość z nieba, terazją tam posyłali. Po cholerę? Ale asystentka faceta w bieli dodała, że nastoliku obok są do kupienia zioła miłości. Zostały pobłogosławione przezReuela, więc można je pić bez ograniczeń. Bo tylko miłość uzdrawia! A jej Reuel ma tak dużo, że dzieli się ze światem. Przy okazji oczywiściewarto łyknąć witaminę D3, która ma słoneczną siłę, a jak wiadomo, słońcejest boskim tworem, więc zdziała cuda!

      I kiedy wszystkie te wstępy ładujące balon z emocjami wreszcie wydawałysię dobiegać końca, Reuel znów przemówił.

      Naładował się niczym bateria, pomyślała złośliwie Pola.

      Miał teraz przystąpić do uzdrawiania. Podobno zawsze robił jeden cudpodczas seansu. Potem z pewnością opadnie na fotel ustawiony na scenie.Całą swoją moc i siłę przekaże zaraz jednemu szczęśliwcowi.

      Reuel podniósł ręce. W sali nastała idealna cisza. Muzyka zostaławyłączona. Wszyscy w skupieniu wyczekiwali decyzji swojego cudotwórcy.

      – Stwórca mówi, że wydarzy się coś niezwykłego! Będzie uzdrowienie! –krzyknął. Potem poprosił kobietę w dżinsach o przyniesienie ze stolika z miksturami butelki oznaczonej literą B. Wszyscy zebrani obserwowalikażdy jej ruch. Kiedy wróciła z napojem, podała go Reuelowi. Odebrał odniej butelkę jak coś niezwykle cennego. Każdy jego ruch był delikatny,wyćwiczony i wykonany z namaszczeniem. Podniósł ją, by wszyscy widzieli.

      – Zróbmy kilka głębokich wdechów i wydechów – polecił. – Niech terazkażdy z nas skupi się na pozytywnej energii zamkniętej w tym СКАЧАТЬ