Zatrzymać czas. Anna Sakowicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zatrzymać czas - Anna Sakowicz страница 14

Название: Zatrzymać czas

Автор: Anna Sakowicz

Издательство: PDW

Жанр: Современная русская литература

Серия: Plan Agaty

isbn: 9788381774840

isbn:

СКАЧАТЬ spojrzała na koleżankę i popukała się w czoło. Nikt normalny niezrobi im tego badania, chyba że zlecą prywatnie w jakimś laboratorium,ale to już wykraczało poza kwotę, jaką obie chciały przeznaczyć naprywatną wojnę.

      – Musiałabyś powiedzieć Sławkowi – jęknęła Aneta. – No, a to nie wchodziw grę – dodała, jakby właśnie ten argument był najważniejszy. – Zaraz bynam pokrzyżował plany.

      – Tylko że my nie mamy precyzyjnych planów – przypomniała jej Pola. –Jakoś czarno to widzę.

      – Spokojnie, coś się wyklaruje. Teraz musimy zobaczyć od środka, jak todziała. Będziemy udawać, że przyjechałyśmy się wyleczyć. I tyle.

      – Albo aż tyle – westchnęła Pola, choć musiała przyznać, że akcja jąpodniecała. Adrenalina to było coś, czego potrzebowała. Nie chciaławieść nudnego życia przed komputerem, od czasu do czasu potrzebne byłysilniejsze emocje.

      Aneta skręciła w lewo zgodnie z komunikatem płynącym z telefonu.Ustawiła wcześniej nawigację, by nie zabłądzić i przyjechać na czas.Niczego nie mogły przegapić. Potem powiedziała Poli, gdzie ma ukrytąkamerę. Włączy ją, kiedy usiądzie na wózku. Koleżanka pokiwała głową z uznaniem. Pola zaśmiała się, że mogłyby założyć biuro detektywistyczne,bo były całkiem niezłym teamem. Potrafiły nie tylko zniszczyć komuśopony, lecz także wyśledzić grubszą aferę. Rozwijały się. Rozmyślając o tym, cały czas miała podniesione kąciki ust.

      – To chyba tu – stwierdziła Aneta i wjechała na parking przed budynkiemwiejskiej świetlicy. Po liczbie samochodów oceniła, że zainteresowanieseansem było spore. Pomyślała, że od czasów średniowiecza niewiele sięzmieniło w mentalności ludzi. Potem wystawiła wózek i sprytnie się naniego przesiadła. Podjechała do bagażnika i wyjęła z niego Poli środeklokomocji. Podsunęła jej pod drzwi i czekała, aż przyjaciółka sięprzesiądzie.

      – Pomału, nie musimy się spieszyć – powiedziała i rozejrzała się wokół.Akurat para ludzi wchodziła do budynku. Za nimi w tym samym kierunkupodążały trzy kobiety. Jedna z nich podpierała się laską. Anetadyskretnie włożyła dłoń do kieszeni i wsunęła kamerę do torby, w którejmiała specjalnie wycięty otwór. W domu kilkakrotnie robiła próbęumieszczenia sprzętu tak, by można było nagrać to, co się będzie działo.Sprawdzała w lusterku, czy nie wzbudza podejrzeń. Wszystko wydawało sięw porządku, więc teraz tylko odtworzyła wszystkie ruchy i uruchomiłanagrywanie.

      – Jestem gotowa – powiedziała Pola i zatrzasnęła drzwi auta. Obieruszyły w kierunku miejsca spotkania. Niewielkie schody miały podjazd,więc kobiety bez problemu dostały się do środka.

      Od wejścia przywitały ich dwie hostessy. Sprawdziły bilety, które Anetamiała w telefonie.

      – W porządku – oceniła jedna z nich, a druga podała Poli i Anecieprezenty. Były to pakiety powitalne. – Zapraszamy do środka.

      – Dziękujemy – odparła Aneta i przesunęła swój pakunek na bok, by niezasłaniał kamery. Pola w tym czasie ruszyła przodem. Sala, do którejwjechała, była dość obszerna. W środku znajdowało się sporo osób. Częśćsiedziała na krzesłach. Kilka osób stało pod ścianą, jakby obawiając siępodejść zbyt blisko miejsca, w którym ustawiony był mikrofon. Za chwilępojawi się tam główny mag i zacznie czarować słowami, by ogłupić jaknajwięcej osób. Pola zauważyła też stół z różnego rodzaju specyfikami.Żaden z produktów nie miał etykiety. Wszystko było albo w zielonychsłoiczkach, albo w opakowaniach z szarego papieru. Nie było więc szans,by poznać ich skład.

      Kiedy dziewczyny ustawiły wózki w najlepszej dla siebie odległości odsceny, Pola zajrzała do torebki z pakietem powitalnym. Nie miałapojęcia, co to jest, bo żaden z suplementów nie został opisany. Naopakowaniach znajdowały się jedynie cyfry od jeden do czterech.

      Zapewne należy je zażywać w takiej kolejności, pomyślała.

      – Ciekawe, na co to – skomentowała po cichu. – Pewnie wyszli z założenia, że na wszelkie dolegliwości pomaga to samo – dodałazłośliwie. – Jakby niepełnosprawność miała jedno imię.

      – Cii – uspokajała Aneta. – Wszystko zepsujesz.

      Oprócz Anety i Poli były jeszcze trzy osoby na wózkach inwalidzkich.Dziewczyny uważnie rozejrzały się po sali. Wszyscy mieli zatroskaneminy. Każdy pewnie zmagał się z jakimś schorzeniem i zamiast czekać nawizytę u lekarza, wyznaczoną w najlepszym wypadku za dwa albo trzy lata,szukał ratunku u szarlatanów. Pola zwróciła uwagę, że do sali wjechałana wózku kolejna osoba. Była to dziewczynka, na oko może dziesięcio-albo jedenastoletnia. Za nią szła dorosła kobieta, pewnie jej mama. Obiebyły bardzo skupione. Trochę niepewnie przekraczały próg sali.Podjechały jednak bardzo blisko prowizorycznej sceny.

      – Która godzina?

      – Cicho, zaraz się zacznie…

      I kiedy Aneta wypowiedziała to zdanie, w sali rozbrzmiała muzyka i przygasły światła. Ludzie zamilkli i z ciekawością wpatrywali się w oświetlony środek prowizorycznej sceny. Nagle wbiegł na nią mężczyzna.Jego biała luźna koszula wypuszczona niedbale na spodnie o tej samejbarwie nie była przypadkowa. Kolor ten od wieków kojarzył się z czystością, a nawet boskością, więc teraz powinien podprogowo zadziałaćna zebranych. Obok niego pojawiła się kobieta ubrana zwyczajnie, bo w dżinsy i jasny T-shirt. Wzięła do ręki mikrofon i wtedy muzykaprzycichła. Stała się jedynie delikatnym tłem.

      – Proszę państwa! – powiedziała radosnym głosem. – Jak miło miprzedstawić państwu cudownego człowieka! Przed nami Reuel Rajn!Przyjaciel Boga! Przywitajmy go brawami.

      Ludzie zebrani w sali zaczęli klaskać. Pola i Aneta nie chciały sięwyróżniać, więc robiły to, co wszyscy. Ktoś z tyłu gwizdnął, aplauz byłogromny. Wydawało się, że magiczne działania Reuela były tu znane. Każdyliczył na cud. A być może miał być on wprost proporcjonalny do aplauzu,więc trzeba było się odrobinę wysilić.

      – Za chwilę, proszę państwa, zostaniemy zbombardowani miłością! Czyjesteście gotowi przyjąć taką dawkę pozytywnej energii?

      – Taaak!!! Re–u–el! Re–u–el! Re–u–el!

      Pola uśmiechnęła się pod nosem, bo bombardowanie czymkolwiek nie wydałosię jej konieczne. A miłością tym bardziej. Dla niej to uczucie było jakjajko i tak należało się z nim obchodzić. Dbać i pielęgnować, a nie odrazu robić z niego jajecznicę na głowach Bogu ducha winnych ludzi.

      Mężczyzna zrobił niewielki krok naprzód i podniósł dłonie w geściepodziękowania. Nie zabierał jeszcze głosu. Kobieta w dżinsach poprosiłao ciszę, a potem wyjaśniła, co wszyscy zebrani otrzymali w pakietachpowitalnych. Produkty były naturalne i należało je stosować zgodnie z oznaczeniem. Trzy razy dziennie po jednej łyżce przez pięć dni jedynka,potem tak samo długo dwójka, trójka i czwórka. Efekty poprawy zdrowiaprzyjdą już po tygodniu, zapewniała. Publiczność słuchała z uwagą, odczasu do czasu bijąc brawo. Pola musiała przyznać, że babka miałagadane. Sama za chwilę zacznie wierzyć w magię tych mikstur. Spojrzałana Anetę. Wyraz jej twarzy potwierdzał zainteresowanie. Dały sięzmanipulować.

СКАЧАТЬ