Lecz siÄ™ jedzeniem.. Haylie Pomroy
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lecz siÄ™ jedzeniem. - Haylie Pomroy страница 14

Название: Lecz siÄ™ jedzeniem.

Автор: Haylie Pomroy

Издательство: PDW

Жанр: Здоровье

Серия:

isbn: 9788377787359

isbn:

СКАЧАТЬ pojmowanie genetyki jest czymś w rodzaju wiary w to, że Ziemia jest płaska. Nie warto być bezkrytycznym. Nauka pokazuje, że ekspresja (czyli ujawnianie się) genów zależy od czynników pozagenetycznych. Z badań wynika, że wiele genów włącza się lub wyłącza w zależności od warunków środowiska – od takich czynników jak żywność, stres, narażenie na wirusy czy rozmaite toksyny. Przykład? Można mieć genetyczną skłonność do miażdżycy i choroby wieńcowej, ale jeśli zmienimy swoje środowisko tak, by te geny nie miały okazji się uaktywnić, możemy choroby uniknąć. (Naukowcy wykazali ostatnio, że nawet jeśli jakiś gen się uaktywni, można go wyłączyć.) Jeśli pochodzimy z rodziny, w której od zawsze panowała tendencja do nadwagi, wysokiego cholesterolu albo depresji, to nie znaczy, że mamy do czynienia z czymś nieodwracalnym, lecz raczej że osobom, które zapadły na te choroby czegoś brakowało. Jeśli dobrze przyjrzymy się badaniom naukowym, odkryjemy, że geny to nie wyrok, że mamy możliwość adaptacji, która również zakodowana jest w naszym DNA. Ściślej, szlak metaboliczny, którym w danym dniu podążymy, warunkują spożywane potrawy. Żywność może sprawić, że dany gen się uaktywni (włączy) albo go uśpić. Tym zjawiskiem zajmuje się nauka zwana epigenetyką. Teza, że naszym przeznaczeniem rządzą geny, jest szczególnie niebezpieczna w medycynie, bo odbiera klientom wolę walki i chęć do zmian. Do mojej kliniki przychodzą trzydziestopięciolatkowie na statynach i opowiadają mi o ojcach, którzy umarli na zawał przed pięćdziesiątką. Ich lekarze powiedzieli im, że mają genetyczne predyspozycje do wysokiego cholesterolu i miażdżycy, i że statyny to dla nich jedyne lekarstwo. Nie zliczę, ile razy dzięki odpowiedniemu żywieniu udało mi się przywrócić takim klientom zdrowie i sprawić, że mogli odstawić leki. Żywność ma zaiste wielką moc.

      Przystosowanie metaboliczne może mieć trudne do zaakceptowania skutki, ale to nie jest wina organizmu. Ciało po prostu próbuje utrzymać nas przy życiu. Jeśli wypadają nam włosy, mamy poszarzałą skórę, brakuje nam energii, rozrasta nam się oponka na brzuchu albo tłuszczowa poduszka na karku, wpadamy w depresję, w badaniach widać, że mamy wysokie ciśnienie, wysoki cholesterol albo stan przedcukrzycowy czy zaburzenia autoimmunologiczne, mamy prawo czuć, że organizm nas zdradził. Tymczasem właśnie te zmiany utrzymują nas przy życiu. Gdy ciału brakuje składników umożliwiających właściwe działanie i pełen zakres napraw, wie ono, co można poświęcić w pierwszej kolejności, bo nie jest aż tak istotne. Wie, że wygląd włosów czy skóry jest mniej ważny niż działanie serca albo wątroby, przerzuca więc ograniczone zasoby tam, gdzie są najpotrzebniejsze. Oto przykłady:

      • Gdy organizm cierpi na niedostatek głębokiego, odprężającego i naprawczego snu, wie, że musi oszczędzać energię, więc przeznacza jej mniej na takie działania jak aktywność fizyczna.

      • Jeśli nie zapewniamy ciału składników odżywczych niezbędnych do właściwego wchłaniania cukru lub równoważenia ilości soli we krwi albo jeżeli szlaki biochemiczne nie regulują metabolizmu cholesterolu, organizm przechodzi w tryb kryzysowy. Dostajemy cukrzycy, nadciśnienia albo miażdżycy, bo ciało działa w sposób optymalny w danej sytuacji, próbując zrównoważyć te zaburzenia, aby uniknąć natychmiastowej śmierci.

      • Gdy toksyn jest w organizmie zbyt dużo, by mógł sobie z nimi poradzić, chcąc nas chronić, przenosi je do komórek tłuszczowych; czasem może nawet wywołać burzliwą reakcję immunologiczną, by zwalczyć agresorów, co – niestety – nierzadko przeradza się w chorobę z autoagresji. Toksyny mogą się odkładać stopniowo przez długi czas albo okresowo – jak w przypadku ostrej choroby zakaźnej albo jednorazowego narażenia na dużą dawkę trucizny.

      Organizm nie ponosi winy za to, że nie dostaje tego, czego mu trzeba do utrzymania nas w kwitnącym zdrowiu. Czasem brak energii, gromadzenie tkanki tłuszczowej, a nawet przewlekła choroba to dla niego jedyne wyjście. Cukrzyca nie zabija. Nie od razu. Gwałtowne skoki poziomu glukozy we krwi mogą zabić bardzo szybko, organizm próbuje je więc wyrównać, adaptując się w sposób, który może nas zabić, ale dopiero kiedyś, w przyszłości; nie od razu. Dostajemy choroby wieńcowej, bo organizm nas chroni. Łata rozdarcia i uszkodzenia ścian tętnic blaszkami z cholesterolu i próbuje złagodzić stan zapalny. Z powodu choroby wieńcowej można w końcu umrzeć, ale nie tak szybko jak z powodu pęknięcia tętnicy albo zakażenia krwi. Choroba autoimmunologiczna może być najlepszym sposobem, jaki organizm wymyślił, by poradzić sobie z obcymi substancjami, które znalazły się tam, gdzie ich być nie powinno. Jasne, taka choroba może nas kiedyś zabić, ale nie tak szybko jak ciało obce, które doprowadziłoby do tego niemal natychmiast.

      Niektórzy mówią, że w takim przypadku organizm się gubi i bierze za obcych agresorów własne tkanki, ale moim zdaniem on się wcale nie myli. Choroby autoimmunologiczne, wieńcówka czy cukrzyca to wszystko wyraz przystosowań metabolicznych, które zaczynają się na długo, zanim do przetrwania potrzebujemy zastrzyków z insuliny albo potrójnego bajpasu, wcześniej niż organizm zaczyna atakować własną tarczycę, stawy albo nerwy. Te przystosowania metaboliczne są niezbędne do przeżycia. Organizm jest mądry. Nie wolno o tym zapominać. Zacznijmy go zatem słuchać. To bardzo ważne i może zaważyć na tym, jak będziemy funkcjonować.

PRZEKAZ ORGANIZMU

      Zobaczmy, co organizm próbuje nam zasygnalizować.

      GDY CIAŁO SZEPCZE

      Najpierw organizm szepcze. Wysyła delikatne sygnały, że nie wszystko działa prawidłowo, że nie dostaje wszystkiego, czego potrzebuje (np. określonych składników odżywczych), albo ma za dużo czegoś, co zda mu się na nic. My odbieramy je jako nieokreślone kłopoty trawienne (niestrawność lub zaparcia) bądź spadek energii. Gdy ciało szepcze, możemy zauważyć, że nie wszystko działa tak sprawnie, jak by mogło, ale raczej nie będziemy jeszcze biegać po lekarzach. Przystosowania metaboliczne, które są ledwie szeptem organizmu, często ujawniają się jako coś, z czym ludzie sądzą, że powinni sobie jakoś poradzić: zmęczenie, problemy ze snem, tycie, comiesięczne rozdrażnienie albo płaczliwość, niekiedy brak energii. W najgorszym przypadku mogą o nich wspomnieć podczas wizyty u lekarza niejako mimochodem, na odchodnym, mówiąc choćby: „A swoją drogą, wie pan, doktorze, ostatnio ciągle jestem zmęczony (zmęczona)”, albo: „Nie wiem, jakim cudem w tym roku przytyłem (przytyłam) już siedem kilo”. To także etap, który ja nazywam „jasne, że tak”. Jasne, że jesteś zmęczony! Przecież tak ciężko pracujesz. Pewnie, że tyjesz. Przecież stuknęła ci czterdziestka. Oczywiście, że skóra nie jest już taka elastyczna jak kiedyś. Za dużo przebywasz na słońcu. Naturalnie, że masz uderzenia gorąca – to perimenopauza. Jasne, że jesteś poirytowana albo płaczliwa. To PMS. Każdemu się zdarza.

      Kłopot w tym, że nie każdemu się  t o  przydarza i żaden z tych podszeptów nie jest czymś, co trzeba zaakceptować i cierpieć w milczeniu. To sygnały, że coś jest nie tak, a zostały do nas wysłane, bo to my mamy moc, by naprawić, co trzeba. O ile zaczniemy słuchać.

      Choć metabolizm to złożony system i może do nas szeptać różnorako, najczęściej robi to na dwa sposoby:

      • Zespół drażliwego jelita (IBS – Irritable Bowel Syndrome), niestrawność i inne kłopoty trawienne. Gdy stan zapalny i zaburzenia flory jelitowej zaczynają przeszkadzać w sprawnym działaniu przewodu pokarmowego i właściwym przyswajaniu składników odżywczych z pożywienia, często ujawniają się zespół drażliwego jelita i niestrawność. Ich przejawem są zwykle wzdęcia, gazy, zaparcia, biegunki, zgaga i refluks żołądkowo-przełykowy. Niewłaściwe trawienie sprawia, że do jelita grubego docierają zbyt duże, nierozłożone cząstki pożywienia, których normalnie nie powinno tam być, a to powoduje, że jelito reaguje na żywność СКАЧАТЬ