Upragniona . Морган Райс
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Upragniona - Морган Райс страница 4

СКАЧАТЬ z przekąsem.

      Chciała wszystko naprawić. Chciała spotkać go znowu. Ale nie miała pojęcia, w jaki sposób mogłaby się wytłumaczyć. A było coś jeszcze. Obawiała się być w jego pobliżu; nie ufała już sobie. Co by było, gdyby owo pragnienie znowu nią zawładnęło? I gdyby, tym razem, naprawdę zrobiła mu krzywdę?

      Myśląc o tym, wybuchnęła płaczem. Czy już nigdy nie będzie mogła zaznać towarzystwa chłopców?

      Nie. Musiała spróbować. Musiała przynajmniej spróbować wszystko naprawić. Musiała spróbować wytłumaczyć swoje postępowanie w jakiś sposób. Przynajmniej po to, by jej nie znienawidził. Nawet gdyby już nigdy nie chciał jej widzieć na oczy, nie mogła po prostu zostawić tego w ten sposób. I gdzieś, w głębi serca, żywiła nadzieję, że być może był to jednorazowy przypadek, dziwaczny epizod i że będą mogli przejść nad tym do porządku dziennego i nadal ze sobą chodzić. Jeśli zdołaliby rozwiązać ten problem razem, to mogliby przezwyciężyć wszystko.

      Poczuła się trochę lepiej. Otarła łzy, chwyciła chusteczkę, wydmuchała nos i wyjęła komórkę. Wybrała jego numer i zaczęła wstukiwać wiadomość.

      I zawahała się. Co powinna napisać?

      Tak mi przykro z powodu tego, co dziś się stało.

      Wykasowała to. Zbyt ogólnikowo.

      Nie wiem, co mnie dziś naszło.

      To również wykasowała. Nie brzmiało zbyt odpowiednio. Potrzebna jej była idealnie wyważona wiadomość, idealne połączenie przeprosin jak i nadziei, że nic jeszcze nie zmieniło się bezpowrotnie. Musiała również zwrócić uwagę na wspaniałe chwile spędzone w jego obecności do tamtego mementu.

      Zamknęła oczy i westchnęła, rozmyślając usilnie. No, dalej, dalej, popędzała siebie.

      Zaczęła pisać.

      Spędziłam dziś z tobą niewiarygodne chwile. Tak mi przykro, że wszystko skończyło się w ten sposób. Miałam powód, by opuścić cię tak nagle, ale nie potrafię tego wyjaśnić, Wiem, że trudno to zrozumieć, jednak mam nadzieję, że jakoś ci się to uda. Chcę tylko, byś wiedział, że spędziłam niesamowity czas i jest mi przykro. I mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.

      Przypatrywała się swemu dziełu przez dłuższą chwilę, po czym, w końcu, wyciągnęła rękę i wcisnęła wyślij.

      Obserwowała jak wiadomość wędrowała do adresata.

      Nie była idealna. Już teraz przyszły jej do głowy miliony sposobów, jak mogłaby ją zmienić. Częściowo też żałowała, że ją wysłała. Może brzmiała zbyt rozpaczliwie. Zbyt zagadkowo.

      Nieważne. I tak już poszła. Przynajmniej wiedział teraz, że wciąż go lubiła, że chciała zobaczyć się z nim powtórnie.

      Wiedziała, że Blake miał przy sobie komórkę dosłownie w każdej chwili dnia. Wiedziała, że natychmiast odbierze wiadomość, I że zawsze odpowiadał na nie w przeciągu kilku minut.

      Dygotała, czekając na odpowiedź.

      Położyła komórkę na kolanach i zamknęła oczy, oddychając powoli i czekając na powiadomienie wibracją. Siłą woli wymuszając te wibracje.

      Dalej, myślała. Odpisuj.

      Siedziała i czekała zdawałoby się niemal przez wieczność. Odświeżała co chwilę status wiadomości. Po kilku minutach wyłączyła ją nawet i włączyła ponownie w razie, gdyby coś się zablokowało. Później zaczęła obserwować sekundnik. Minęły dwie minuty.

      Potem pięć.

      Potem dziesięć.

      Cisnęła telefon na stół. Czuła łzy zbierające się w oczach. Najwyraźniej nie odpisywał. Jak mogła go obwiniać? Ona prawdopodobnie też nie odpisałaby sobie.

      A więc to tyle. To koniec.

      Wtem, nagle, jej telefon wpadł w wibracje.

      Sięgnęła po niego i zerwała ze stołu.

      Ale zmarkotniała, kiedy zauważyła, że to nie od Blake’a. A od Marii.

      Nie mogę uwierzyć, że ot tak uciekłaś z zajęć. Więc… jak tam randka z Blakiem?

      Scarlet westchnęła. Nie miała pojęcia, co jej napisać.

      Nie martw się. Nigdy więcej urywania się z zajęć. Między nami skończone.

      Naprawdę. Mój Boże. Dlaczego? Przez Vivian?

      Nie, to nie przez nią. Po prostu…

      Scarlet zawahała się, zastanawiając się nad tym, co napisać.

      … nie wyszło.

      Opowiadaj.

      Scarlet westchnęła. Naprawdę chciała zmienić temat.

      Nie ma, o czym. Co u ciebie?

      Rany. Mam obsesję na punkcie tego nowego chłopaka. Sage’a. Mam kila nowych szczegółów.

      Scarlet była wykończona i naprawdę nie miała ochoty ciągnąć dalej tej esemesowej wymiany zdań. Nie chciała słuchać plotek i insynuacji o tym nowym chłopaku – ani o nikim innym. Pragnęła jedynie zniknąć z powierzchni ziemi.

      Ale Maria była jej najbliższą przyjaciółką i musiała ją wysłuchać:

      Czyli?

      Ma siostrę i kuzyna. Ale nie chodzą do naszej szkoły. Jest w ostatniej klasie. Przeniósł się z prywatnej szkoły. Ponoć jest bogaty. A nawet bardzo bogaty.

      Scarlet nic to nie obchodziło. Chciała jedynie jak najszybciej to zakończyć.

      Na szczęście, zanim zdążyła odpisać, dostała inną wiadomość – tym razem od Jasmin.

      Rany, co się dzieje na twoim Facebooku?

      Scarlet przeczytała to ze zdziwieniem.

      Co takiego?

      Zanim zdążyła odpowiedzieć, Scarlet chwyciła swój laptop, otworzyła go i wywołała swoją tablicę na Facebooku.

      Nogi się pod nią ugięły. Vivian wystawiła jej posta:

      Niezły sposób na kradzież Blake’a. Ale nie podziałał. Wrócił do nas po tym, jak zerwał z tobą. Wiedziałam, że da ci kosza. Nie spodziewałam się tylko, że tak szybko.

      Scarlet zaczęła gwałtownie wdychać powietrze. Była całkowicie zbita z tropu. Zauważyła komentarze różnych przyjaciółek na temat tego posta i to, że rozniósł się już po tablicach wielu innych osób. Zauważyła też, że Vivian zamieściła go na Twitterze, i że wszystkie przyjaciółki Vivian zdążyły już go twittować u siebie.

      Scarlet СКАЧАТЬ