Zaręczona . Морган Райс
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zaręczona - Морган Райс страница 6

СКАЧАТЬ do przyspieszenia kroku, by ją dogonić.

      Kiedy tam weszli, Caitlin ze zdziwieniem odkryła, że byli w klasztorze. Miała przed sobą długi, kamienny korytarz z kamiennymi murami i posągami po jednej stronie i otwartymi łukami po drugiej. Łuki te były wystawione na działanie warunków atmosferycznych, dzięki czemu Caitlin zobaczyła niewielki, niczym nieosłonięty dziedziniec. Klasztor ten przypomniał jej wiele innych, w których już była; zaczynała dostrzegać pewien wzór w ich prostocie, pustkę, sklepienia, kolumny, zadbane dziedzińce. Wszystkie wyglądały jak schronienie przed światem, jak miejsce modlitwy i cichej kontemplacji.

      Wampirzyca zatrzymała się w końcu i stanęła odwrócona do nich twarzą. Spojrzała na Caitlin wielkimi, pełnymi współczucia oczami, obrzucając ją nieziemskim spojrzeniem.

      – Jesteśmy blisko przełomu wieku – powiedziała.

      Caitlin zamyśliła się na chwilę.

      – Którego? – spytała.

      – Szesnastego, oczywiście. Mamy rok tysiąc pięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty.

      Tysiąc pięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty, Caitlin powtórzyła w myślach. Już sama ta myśl sprawiała ogromne wrażenie. I ponownie ubolewała nad tym, że nie czytała uważniej książek z historii. Poprzednio przeniosła się z roku tysiąc siedemset dziewięćdziesiątego pierwszego do tysiąc siedemset osiemdziesiątego dziewiątego. Tym razem jednak była w tysiąc pięćset dziewięćdziesiątym dziewiątym. A to znaczyło, że skoczyła prawie dwieście lat wstecz.

      Przypomniała sobie, jak wiele rzeczy wydawało się jej prymitywnymi w tysiąc siedemset osiemdziesiątym dziewiątym – brak kanalizacji, sporadyczne drogi polne w samym środku miasta, ludzie w ogóle niezażywający kąpieli. Nie potrafiła nawet wyobrazić sobie, o ile bardziej prymitywny był świat dwieście lat wstecz. Z pewnością nie byłaby w stanie go już teraz rozpoznać. Ta myśl sprawiła, że poczuła się odosobniona, sama w odległym świecie i miejscu. Gdyby nie obecność Caleba przy jej boku, czułaby się całkowicie samotna.

      Jednocześnie jednak, ta architektura, ten kościół, klasztor – wszystko to wydawało jej się łatwo rozpoznawalne, tak bardzo znajome. Jakby nie było, przemierzała dokładnie to samo opactwo westminsterskie, które istniało w dwudziestym pierwszym wieku. A do tego jeszcze dochodził fakt, że ta budowla, nawet w takim stanie, jak w tej chwili, była już bardzo wiekowa, stała tu już setki lat. Przynajmniej to dawało jej odrobinę pocieszenia.

      Ale dlaczego odesłano ją do tego roku? I tego miejsca? Najwyraźniej miało to istotne znaczenie dla jej misji.

      Londyn. Rok tysiąc pięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty.

      Czy to nie w tych czasach żył Szekspir? zaczęła się zastanawiać. Serce zabiło jej mocniej, kiedy wyobraziła sobie, że być może będzie miała okazję zobaczyć go na własne oczy, na żywo.

      Przemierzali w ciszy korytarze, jeden za drugim.

      – Londyn w tysiąc pięćset dziewięćdziesiątym dziewiątym roku nie jest aż tak prymitywny, jak ci się zdaje – odezwała się ich przewodniczka, patrząc na nią z uśmiechem na ustach.

      Caitlin poczuła się speszona, że ktoś odczytał jej myśli. Jak zwykle, wiedziała, że powinna pilniej baczyć na ukrywanie ich przed innymi. Miała nadzieję, że nie obraziła kobiety.

      – Bez urazy, jakiejkolwiek – odparła, ponownie czytając w jej myślach. – Nasze czasy są prymitywne pod wieloma technicznymi względami, do których nawykłaś. Lecz jesteśmy też, pod innymi względami, bardziej wyrafinowani, nawet w porównaniu ze światem, który pamiętasz z przyszłości. Posiadamy ogromną wiedzę i zaawansowaną naukę, a światem rządzi wiedza zawarta w księgach. Być może jesteśmy ludem o prymitywnych zasobach, ale o ostrym intelekcie.

      – Co ważniejsze, są to czasy o istotnym znaczeniu dla całej wampirzej rasy. Stoimy na rozdrożu. Nie bez przyczyny przybyłaś właśnie na przełomie wieku.

      – Dlaczego? – zapytał Caleb.

      Kobieta uśmiechnęła się do nich, zanim przeszła przez kolejne drzwi.

      – Odpowiedzi na to pytanie będziecie musieli sami poszukać.

      Wkroczyli do kolejnego wspaniałego pomieszczenia z pnącym się wysoko stropem, witrażami, marmurowymi podłogami, przyozdobionego ogromnymi świecami i rzeźbami królów i świętych. Sala ta jednak różniła się od pozostałych. Wszędzie widniały rozmieszczone z rozmysłem sarkofagi i podobizny, a na środku stał potężny grobowiec, wysoki na kilkadziesiąt stóp i pokryty złotem.

      Ich przewodniczka podeszła bezpośrednio do niego, a oni podążyli za nią. Zatrzymała się przed nim i odwróciła twarzą do nich.

      Caitlin podniosła wzrok na wspaniały grobowiec: był wielki, wręcz imponujący. Sam w sobie był wspaniałym dziełem sztuki, zdobiony złoceniami i misternymi rzeźbieniami. Poczuła również emanującą z grobowca energię, jakby skrywał coś o dużym znaczeniu.

      – Grobowiec św. Edwarda Wyznawcy – powiedziała wampirzyca. – To święte miejsce, cel pielgrzymek naszej rasy od wielu stuleci. Powiada się, że kto pomodli się przy nim, otrzyma łaskę uzdrawiającą dla tych, których zmogła choroba. Spójrz w dół, przy twej stopie: kamień wytarty przez wszystkich ludzi, którzy klękali tu przez te wszystkie wieki.

      Caitlin spojrzała w dół i zauważyła, że rzeczywiście marmurowe podwyższenie nosiło niewielkie ślady wyżłobione na jego krawędziach. Nie mogła wyjść z podziwu, jak wielu ludzi musiało przyklęknąć tu przez te wszystkie stulecia.

      – Jednak w twoim przypadku – ciągnęła kobieta – ma nawet większe znaczenie.

      Odwróciła się i spojrzała wprost na Caitlin.

      – Twój klucz – powiedziała do Caitlin.

      Caitlin była zdumiona. O którym kluczu wspomniała? Sięgnęła do kieszeni i ponownie wyczuła dwa klucze, które do tej pory udało jej się odszukać. Nie była pewna, o który klucz chodziło.

      Potrząsnęła głową.

      – Nie. Te nie.

      Caitlin zamyśliła się. Była zaintrygowana. Czyżby zapomniała o jakimś dodatkowym kluczu?

      Lecz gdy oczy kobiety spoczęły u podstawy jej szyi, Caitlin zrozumiała. Chodziło o jej naszyjnik.

      Sięgnęła do niego dłonią. Ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że nadal tam był. Zdjęła go ostrożnie i przytrzymała w dłoni delikatny, srebrny krzyż.

      Wampirzyca potrząsnęła głową.

      – Tylko ty możesz go użyć.

      Chwyciła Caitlin delikatnie za nadgarstek i podprowadziła do najmniejszego z otworów na klucze, u podstawy piedestału.

      Caitlin zdumiała się. Gdyby nie to, nigdy nie zauważyłaby tej dziurki. Włożyła klucz, przekręciła go i usłyszała delikatny szczęk.

      Podniosła wzrok i zauważyła, że w ścianie grobowca otworzyła się maleńka skrytka. Spojrzała na СКАЧАТЬ